Niezależnie od tego, jak oceniamy ten polityczny transfer, lider Polski 2050 naprawdę mógłby sobie darować rytualne „oburzanko” w tej akurat kwestii. Skupmy się jednak na czymś innym: Hołownia dobrze chyba rozumie, że okno możliwości politycznych wcale nie jest w jego przypadku tak stabilne. Owszem, dziś może liczyć na sporą popularność, ale jeśli sytuacja polityczna ustabilizuje się, jego projekt zdąży stracić pierwszą świeżość. Ciekawe, kiedy w nawoływaniu Hołowni o szybsze wybory na dobre zacznie pobrzmiewać rozpacz straconej szansy.