Gdy czytamy o stratach restauratorów, hotelarzy, handlowców, artystów czy wyrzeczeniach rodziców, którzy muszą w ferie zapewnić opiekę dzieciom, wiemy, że obostrzenia są po coś – żeby nie zatkał nam się system służby zdrowia, czyli nie doszło do najgorszego. I oto pojawia się Marta Lempart, deweloper oraz kamienicznik z Wrocławia, była dyrektorka w PFRON, i pluje w twarz wszystkim, którzy niezależnie od poglądów politycznych ponoszą wyrzeczenia dla wspólnego dobra. „Mam gdzieś wasze kłopoty, wyprowadzę ludzi na ulicę, chociaż przez to obostrzenia będą trwać dłużej, więcej firm zbankrutuje, więcej ludzi straci pracę, więcej umrze. Ja chcę zrobić polityczną karierę, więc musi być o mnie głośno” – dokładnie taki jest sens jej słów, że będzie organizować kolejne manifestacje. Słowa Jarosława Kaczyńskiego w Sejmie o „przestępstwie spowodowania niebezpieczeństwa powszechnego” oddawały trafnie stan faktyczny, dlatego wywołały taką furię w mediach.