Dawno nie było tak żywiołowego dnia w polskim parlamencie. Ustawa o ochronie zwierząt rozgrzała do czerwoności szczególnie posłów Konfederacji i PSL, który nagle przypomniał sobie o rolnikach. Prezes Jarosław Kaczyński dyscyplinował posłów PiS i zapowiedział, że głosowanie w sprawie ustawy o ochronie zwierząt niezgodnie z decyzją klubu będzie oznaczało indywidualne konsekwencje łącznie z zawieszeniem w prawach członka partii.
Przez całą noc trwała dyskusja na temat ustawy o ochronie zwierząt podczas komisji rolnictwa. Przede wszystkim aktywni byli posłowie Konfederacji, którzy chcieli za wszelką cenę wydłużać proces legislacyjny m.in. poprzez zgłaszanie bezsensownych poprawek, np. dotyczących spacerów.
Poseł Grzegorz Braun chciał się dowiedzieć za wszelką cenę, ile jego wąż ma w kłębie i poznać metodologię liczenia, żeby wybudować mu kojec. Posiedzenie relacjonował na Facebooku Mikołaj Jastrzębski z Fundacji Viva, który był na sali.
„Posłowie Konfederacji robili wszystko, aby zablokować procedowanie ustawy o ochronie zwierząt i zachowywali się po prostu obrzydliwie i podle. Porównywali zagłodzone psy do świerszczy, którymi karmi się pająki, zabierali głos bez żadnego trybu, zagłuszali innych posłów, wyśmiewali, składali całkowicie absurdalne poprawki w hurtowych ilościach i starali się, aby osoba łamiąca ustawę o ochronie zwierząt ponosiła mniejsze konsekwencje – np. upomnienie lub naganę, a to wszystko było okraszone cynicznymi, teatralnymi popisami oratorskimi i inwektywami Grzegorza Brauna. W pewnym momencie poprawki zgłaszane przez Roberta Winnickiego były tak idiotyczne, że miały 0 głosów poparcia, ale posiedzenie Komisji przedłużało się ekstremalnie”.
- napisał Jastrzębski.
W tym chaosie część rozwiązań ustawy przepadła, w tym m.in. likwidacja uboju rytualnego i kwestia kontroli organizacji ekologicznych w gospodarstwach. Przy okazji były to najbardziej kontrowersyjne zmiany w całej ustawie z uwagi na dość duży rynek wołowiny sprzedawanej do Izraela i muzułmanom w wyniku uboju koszernego i halal. O zaspokajanie rynków żydowskich i muzułmańskich walczyła wczoraj szczególnie Konfederacja, która przedstawiała ochronę zwierząt jako lewactwo i zagrożenie dla polskiego rolnictwa. Jak wytknęła im posłanka Katarzyna Kretkowska, przed wojną narodowcy walczyli o… zakaz uboju rytualnego i w końcu udało im się go zakazać w 1939 r. Ostatecznie nowe rozwiązania mają wrócić do prawa, razem z rekompensatami za ewentualne straty rolników. PiS chce też przyjęcia poprawek KO, która chce zadbać o tzw. emeryturę dla psów na służbie.
Wczoraj oczywiście nie obyło się również bez ataków na twórców ustawy na podstawie zmyślonych informacji. I tak suflowano wersję o tym, że bez hodowli norek utoniemy w odpadach oraz że organizacje ekologiczne będą kontrolowały gospodarstwa. W pierwszym wypadku dane wskazują, że nie tylko norki zjadają dziś drobną część z produktów ubocznych rolnictwa, a zmniejszenie produkcji z 10 do 6 mln sztuk nie miało żadnego wpływu na ceny mięsa. Co do wstępu organizacji ekologicznych, to dzisiaj również mogą i podejmują one interwencje na fermach, a chodzi o to, żeby odbywały się one w towarzystwie policji.
Z powodu prac nad ustawą ujawniły się podziały w Zjednoczonej Prawicy. Utrącić ustawę chcą politycy Solidarnej Polski. Poseł Janusz Kowalski zgłosił pomysł, aby wstrzymać wykonanie ustawy do momentu, aż uzyskana zostanie notyfikacja ze strony Komisji Europejskiej. Związany personalnymi układami z przemysłem futrzarskim Norbert Kaczmarczyk zgłosił z kolei pomysł wydłużenia vacatio legis ustawy oraz zmian w przepisach dotyczących organizacji ekologicznych. Ustawie sprzeciwiają się też politycy porozumienia Jarosława Gowina. Wczoraj o godz. 16.30 odbyło się posiedzenie parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości tylko z udziałem posłów tej partii, bez koalicyjnych partnerów. Prezes PiS Jarosław Kaczyński dyscyplinował posłów i zapowiedział, że głosowanie w sprawie ustawy o ochronie zwierząt niezgodnie z decyzją klubu będzie oznaczało indywidualne konsekwencje, łącznie z zawieszeniem w prawach członka partii.
Negocjacje w ZP zostały zwieszone w związku z sytuacją, jaką mamy w Sejmie; jeśli nasi koalicjanci poskromią oczekiwania i zastosują się do decyzji kierownictwa ZP, to będzie można do nich wrócić.
- powiedział wczoraj Ryszard Terlecki.
Po chwili marszałek Sejmu dodał, że w przypadku głosowania inaczej niż chce partia rządząca, PiS pójdzie do wyborów przedterminowych bez Solidarnej Polski i Porozumienia.
Gorąco również w szeregach opozycji. PSL chce, aby w Senacie odbyła się 30-dniowa dyskusja nad ustawą, z udziałem rolników i środowisk branżowych. W ostrych słowach ustawę krytykował wczoraj Władysław Kosiniak-Kamysz. Zarówno jednak w Sejmie, jak i w Senacie większość projektowi zapewniają politycy PiS, KO i SLD, których większość głosuje za projektem. Wczoraj złożono wniosek o to, by przejść do 3. czytania projektu bez odsyłania go do komisji sejmowej.