W czwartek przed kancelarią premiera odbył się protest Białorusinów przeciwko zmianom wprowadzonym w Telewizji Biełsat. Zebrani apelowali także do ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego m.in. w sprawie zmniejszenia czasu emisji w języku białoruskim.
Według apelu protestujących skierowanego do szefa MSZ Radosława Sikorskiego, Telewizja Biełsat "ma przestać istnieć jako odrębny, niezależny kanał telewizyjny w strukturze TVP". "Czas emisji zostanie trzykrotnie zmniejszony (...). Oznacza to de facto koniec działającej od 17 lat jedynej, niezależnej, białoruskojęzycznej telewizji" - podano w dokumencie.
Przemawiający na wiecu Zianon Paźniak, polityk białoruskiej opozycji, wyraził obawę o funkcjonowanie Biełsatu na zasadach przedstawionych przez TVP. Jego zdaniem pieniądze przeznaczone przez TVP na Biełsat nie gwarantują funkcjonowanie kanału na dotychczasowym poziomie.
Była dyrektor Telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy, przemawiając na wiecu zaznaczyła, że "wsparcie sprawy białoruskiej jest w interesie Polski".
"To nie był jeden z polskich kanałów Telewizji Polskiej promujących wyłącznie Polskę. To był kanał, który uznawał, że w interesie polskim jest wsparcie sprawy białoruskiej. Kiedy rozszerzaliśmy go o część rosyjską, to była taka sama idea: że wolna Rosja i Białoruś to interes Polski, ale najlepiej o to zawalczą sami Białorusini"