Czy widział ktoś konferencję Władimira Putina, podczas której dziennikarz po zadaniu niewygodnego pytania zostaje wyprowadzony przez ochroniarzy z sali? A konferencję Łukaszenki? A może Urbana z czasów stanu wojennego? To, czego dopuścił się Jerzy Owsiak, nie sposób nie nazwać zwykłym bandytyzmem.
„
Jeśli wolność słowa w ogóle coś oznacza, to oznacza prawo do mówienia ludziom tego, czego nie chcą słyszeć” - pisał George Orwell. Podczas dzisiejszej konferencji prasowej redaktor Michał Rachoń z Telewizji Republika zadał Jerzemu Owsiakowi pytanie dotyczące działalności jednej ze spółek współpracujących z WOŚP. „
Dlaczego Mrówka Cała nie wykonała wyroku sądu i nie udostępniła dokumentacji?” - spytał.
Po tym pytaniu
ochroniarze Owsiaka na jego polecenie siłą usunęli dziennikarza z konferencji. To nie zdarzyło się w historii polskiej demokracji jeszcze nigdy. Nie potrafię wymienić też ani jednego przykładu, by gdzieś w świecie przedstawiciel jakiejś cywilizowanej instytucji zachował się w podobny sposób.
Bo to nie tylko bandytyzm, ale i skrajna głupota. Demonstracja: boję się prawdy o swoich interesach.
To, co zrobił w czasie dzisiejszej konferencji Owsiak, podpada pod konkretny paragraf. Art. 43 ustawy prawo prasowe stwierdza, że
ten „kto używa przemocy lub groźby bezprawnej w celu zmuszenia dziennikarza do opublikowania lub zaniechania opublikowania materiału prasowego albo do podjęcia lub zaniechania interwencji prasowej podlega karze pozbawienia wolności do lat 3”.
W przypadku Owsiaka szczególnie drastyczne złamanie prawa do wolności słowa powinno doprowadzić do skazania go na karę bezwzględnego więzienia. O wyrokach w zawieszeniu można myśleć w przypadku wykonawców jego bandyckiego polecenia, ale na pewno nie w przypadku cynicznego prowodyra.
Marek Piekarczyk z zespołu TSA, który w latach 80. razem z Owsiakiem zapowiadał koncerty na festiwalu w Jarocinie zapamiętał jego działalność następująco: „
W mieście, które stało się enklawą buntu młodego pokolenia przeciw komunie i miejscem prawdziwego rockandrollowego protestu, on wygadywał bzdury i rozwadniał ten protest metodami wątpliwej jakości. Zrobił kpinę z protestu, z kontrkultury. Strasznie mi się wtedy naraził. Czemu nie organizował swoich akcji w Komitecie Centralnym PZPR albo pod Pałacem Kultury”.
Czemu? Bo był zawsze po drugiej stronie.
Niedawno w wywiadzie dla Wirtualnej Polski Owsiak przekonywał, że jego ojciec, pułkownik Milicji Obywatelskiej, nie robił nic złego. A wykłady w Ośrodku Szkoleniowym ZOMO, które to ZOMO katowało na śmierć protestujących przeciwko władzy? Drobiazg?
Dzieci nie są winne grzechów rodziców, o ile nie kontynuują ich dzieła. Wielu wspaniałych opozycjonistów miało komunistycznych rodziców. Tym większa im chwała, że potrafili znaleźć drogę do dobra i prawdy.
Owsiak zawsze był po stronie reżimu.
W państwie totalitarnym pracował w reżimowym radiu, które wspierało zomowców. Natomiast w czasie dzisiejszej konferencji prasowej zachował się jak bandzior wyszkolony w Ośrodku Szkoleniowym ZOMO.
Źródło: niezalezna.pl
Piotr Lisiewicz