Krzyk i histeria, tak można opisać reakcję głównych polskich mediów na publikację książki Doroty Kani, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza. Najnowsze „Nowe Państwo” kontynuuje opis naszej współczesności rozpoczęty tą książką, precyzując diagnozę choroby. I tak, po pierwsze, Andrzej Waśko słusznie zauważa, że „zwykli ludzie już od dawna uważają za »prawdziwą władzę« nie Wałęsę, Tuska i Komorowskiego, tylko właśnie Lisa, Olejnik i Michnika”.
Najpierw garstkę cudownych milicyjnych dzieci odpowiednio przeszkolono na Europejczyków, a potem zaniesiono w lektykach przed kamery i za biurka redaktorów naczelnych. Po drugie, Piotr Lisiewicz opisuje skutki takiej sytuacji: „Skoro polskie państwo, elity, prokuratorzy, liczni dziennikarze i artyści zachowali się po 10 kwietnia jak obca agentura, to obowiązkiem patriotów jest najpierw precyzyjnie opisać, dlaczego coś tak nieprawdopodobnego było możliwe. Ten opis choroby to wstęp do wycięcia skalpelem z organizmu chorych tkanek”.
Po trzecie, Dorota Kania zapowiada ciąg dalszy. Resortowe dzieci w służbach, w polityce, w biznesie i w polskiej nauce. Ten krzyk i ta histeria trwać zatem będą jeszcze przynajmniej dwa lata, kiedy ukażą się cztery kolejne części tej ważnej publikacji. Natomiast tekst Jerzego Targalskiego „Dominacja elit sowieckich w warunkach pluralizmu” mógłby być posłowiem do omawianego cyklu. Pokazuje bowiem, że warunkiem utrzymania władzy tych elit mimo zgody na pluralizm polityczny i rozwój własności prywatnej jest posiadanie kontroli strukturalnej nad państwem i społeczeństwem.
Poza tym lekturą obowiązkową tego miesiąca jest tekst Lisiewicza o najwybitniejszym ukraińskim poecie drugiej połowy XX w., Wasylu Stusie, który został zamordowany w sowieckim łagrze w 1985 r. w czasie gorbaczowowskiej pierestrojki, oraz portret Villona socrealizmu, czyli Janusza Szpotańskiego pióra Magdy Michalskiej.
