Nie zamierzam się z niczego tłumaczyć Danielowi Passentowi figurującemu w archiwach komunistycznej bezpieki jako TW John i TW Daniel. Powielane co pewien czas przez niego kłamstwa na mój temat odzwierciedlają jego charakter – z jednej strony kłamie, z drugiej – nie informuje o faktach. Bo nie jest prawdą, że wzięłam pożyczkę od rodziny lobbysty Dochnala w zamian za obietnice życzliwości ważnych polityków IV RP i za kłamstwo będzie się tłumaczyć Passent. Gdyby miał odrobinę dobrej woli przeczytałby akta sądowe i zgromadzone tam dokumenty – może by przy okazji napisał coś na temat sowich kolegów „po piórze” , ich kontaktów z Markiem Dochnalem i jego teściową Barbarą Pietrzyk. Jest jej zeznanie m.in na temat bardzo znanego dziennikarza i jego ojca: uczestniczyła w transakcji nabycia przez nich nieruchomości ale o tym Passent nie napisał. Także o pożyczce, jaką wówczas udzieliła znanemu żurnaliście.
Tocząca się od pięciu lat sprawa z zawiadomienia lobbysty Marka Dochnala robi się coraz ciekawsza. Na kolejne wezwania nie stawia się Piotr Najsztub, który ma zeznawać na temat swoich kontaktów z lobbystą. Za niestawiennictwo na rozprawie juz raz został ukarany grzywną tysiąca złotych.
Świadkiem w sprawie jest także wiceszef „Gazety Wyborczej” Jarosława Kurski – chętnie wysłucham, co powie na temat kontaktów z Aleksandrą Dochnal, jej męże oraz dokumentów znajdujących się w aktach. Jak na razie sąd dwa razy odwołał rozprawę z jego udziałem – czekam na następną.
Daniel Passent nic na ten temat nie pisze, a myślę, że opisanie kontaktów rodziny lobbysty i jego samego z „mainsteramem” byłoby bardzo ciekawe.
Wygląda na to, że mój proces potrwa jeszcze długo. Prokurator Beata Kozicka, która sformułowała przeciwko mnie akt oskarżenia nie jest już prokuratorem Jest sędzią sądu gospodarczego w Gliwicach – nominację sędziowską wręczał jej Bronisław Komorowski. Z prokuratury odszedł także jej przełożony Józef Niekrawiec, który akceptował moje oskarżenie. W trakcie procesu okazało się, , że w trakcie śledztwa prokurator Kozicka udostępniła członkom rodziny Marka Dochnala i jemu samemu protokoły przesłuchań, chociaż nie byli pokrzywdzeni. Tej sprawy na pewno nie odpuszczę i doprowadzę do wyjaśnienia, jakie było jej tło i motywy.
Przedstawiciel opolskiej prokuratury coraz rzadziej pojawia się w sadzie – zamiast niego przychodzą warszawscy śledczy, którzy o sprawie nie mają zielonego pojęcia. Sprawa toczy się kolejny rok i pewnie miną lata aż będzie prawomocne zakończenie.
Kilka miesięcy temu wygrałam proces z Aleksandrą Dochnal, żoną lobbysty skazanego za wręczanie łapówek. Ponieważ proces toczył się w trybie niejawnym, nie mogę ujawnić szczegółów poza tym, że chodziło o jej kontakty z rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem oraz przekazywanie pieniędzy osadzonym w więzieniach kryminalistom. Obserwatorem procesu był przedstawiciel Centrum Monitoringu Wolności Prasy – informacja o moim wygranym procesie znajduje się na stronie CMWP. Jak się nietrudno domyślić, PAP ani żadne „wiodące” media, poza niezalezna.pl, Gazetą Polską Codziennie oraz Gazeta Polska nie podały informacji o mojej wygranej z Aleksandra Dochnal. Daniel Passent oczywiście milczał.
Jeżeli publicysta „Polityki” myśli, że mnie przestraszy swoimi kłamstwami, to się myli. Piszemy kolejne części „Resortowych dzieci” a ten, który już powstał polecam Passentowi. Znajdzie tam informacje także na swój temat.
OBEJRZYJ ROZMOWĘ NIEZALEŻNĄ Z DOROTĄ KANIĄ O KSIĄŻCE "RESORTOWE DZIECI"
