Kiedy najsłynniejsi dziś rysownicy satyryczni w cieplarnianych warunkach publikowali w komunistycznych gazetach, Andrzejewski uczył się rysować w zgoła innych warunkach. Jako 19-latek pierwszy raz trafił za kratki za działalność opozycyjną. I to w Zakładzie Karnym wypracował swój niepowtarzalny styl rysowania policjantów, tajniaków, sędziów, klawiszy oraz więźniów. Rysował ich na… marginesach dostarczanej do celi „Trybuny Ludu”.
Z więzienia w Kwidzynie uciekł w okolicznościach niczym z westernu na Dzikim Zachodzie i przez pół roku nie dał złapać się bezpiece. Dlatego dziś pytany o to, czy do rysowania na tematy tabu trzeba odwagi, wzrusza tylko ramionami. Satyrę rysunkową wyśmiewającą polityczną poprawność robił jako pierwszy w Polsce, gdy nie było jeszcze internetu, o memach nie wspominając…
Publikujemy niniejszym galerię rysunków Mirka-Zbirka oraz rozmowę z nim w „Wywiadzie z chuliganem”, w którym pokazana zostanie znacznie obszerniejsza porcja jego dzieł. Wiele z nich po raz pierwszy trafia do sieci. W tym jego najsłynniejszy, surrealistyczny komiks „Papież w Gdańsku”, gdzie zomowcy uzbrojeni są w pały-kropidła, używają gazu-kadzidła, polewają manifestantów „wodą święconą” z… armatek wodnych oraz niosą transparent „Ojcze Święty pobłogosław ludziom pracy” na kijach z milicyjnych pałek.
Poniżej cała niecodzienna rozmowa z Mirkiem-Zbirkiem: