Dobroczynny wpływ ryb pochodzi przede wszystkim z obecności kwasów omega-3, które korzystnie wpływają na pracę mózgu. Chronią nas przed chorobą Alzheimera, demencją a nawet depresją. Przeciwdziałają również powstawaniu stanów zapalnych w organizmie, które są bardzo częstą przyczyną schorzeń układu pokarmowego. Udowodniono także, że kwasy omega-3 powstrzymują rozwój komórek nowotworowych, obniżają poziom cholesterolu, a przez to zmniejszają ryzyko miażdżycy i chorób układu krążenia.
Ryby to cenne źródło witamin, zwłaszcza witaminy D, z której niedoborem ciągle większość z nas musi się borykać. Witamina ta odpowiada za wchłanianie wapnia i fosforu, niezbędnych do budowy kości, ale również wspomaga pracę jelit i nerek. Dzięki zawartości witamin A ryby wpływają korzystnie na wzrok, a wysoka zawartość witamin z grupy B wspiera pracę układu nerwowego.
Lista korzystnych właściwości ryb jest długa, mimo to część dietetyków zaleca ostrożność w doborze spożywanych gatunków ryb. Autorzy książki „Sekretne życie jelit. 21 sposobów na zdrowie odżywianie” zwracają uwagę na sposób hodowli ryb, który obecnie często – podobnie jak w przypadku zwierząt hodowlanych – opiera się na karmieniu ich produktami zbożowymi. To sprawia, że bilans kwasów omega-6 i omega-3 zawarty w rybach nie jest już tak korzystny, jak w naturalnych środowiskach.
Ponadto poszczególne gatunki ryb w różnym stopniu wchłaniają szkodliwe związki zawarte w wodzie, w której żyją. Chodzi tu przede wszystkim o zawartość rtęci. Dietetycy uspokajają, że w większości gatunków poziom stężenia rtęci jest nieszkodliwy dla zdrowia. Tym niemniej wskazują, że są takie ryby, po które można sięgać bez obaw i takie, których spożycie należałoby ograniczyć – zwłaszcza przez kobiety w ciąży.
Autorzy wspomnianej publikacji dzielą ryby na trzy grupy pod względem zawartości rtęci i częstotliwości zalecanego spożywania.
Najmniej rtęci zawierają: anchois, sum, krab, flądra, plamiak (atlantycki), śledź, łosoś (świeży lub z puszki), sardynki, krewetki, sola, pstrąg (słodkowodny) i sieja. Można je jeść co najmniej dwa razy w tygodniu.
Większe stężenia rtęci spotkać można w labraksie wielkogębowym (prążkowanym lub czarnym), halibucie (atlantycki lub pacyficzny), homarze, koryfenie, żabnicy. Jedzenie tych gatunków warto ograniczyć do sześciu razy w miesiącu.
Najwyższe stężenia rtęci stwierdzono u takich gatunków jak lufar, strzepiel, makrela (hiszpańska i zatokowa), okoń morski (chilijski), tuńczyk (biały lub żółtopłetwy w puszkach),makrela (kawala), marlin, gardłosz pomarańczowy i rekin. Spożycie tych ryb należy ograniczyć do maksimum trzech porcji na miesiąc.