Można o siebie dbać, poświęcać dużo czasu na odpowiednią pielęgnację i godzinami analizować składy kosmetyków oraz potrzeby skóry. Czasami pomimo wielkich starań skóra nie wygląda tak, jakbyśmy sobie tego życzyły. Jednym z częstych problemów, z którymi kobiety zgłaszają się do gabinetów medycyny estetycznej są rozszerzone pory.
To nic innego, jak rozszerzone ujścia gruczołów łojowych. Problem często spotykany jest u posiadaczek skór tłustych lub mieszanych, praktycznie nie występuje u posiadaczek skór suchych. Rozszerzone pory mogą towarzyszyć zmianom trądzikowym lub być jego pozostałością. Dzieje się tak dlatego, że przez nadmierną produkcję sebum pory ulegają „rozciąganiu”. Rozszerzone pory przypominają „dziurki”. Charakterystyczne wgłębienia w skórze tworzą nierówną teksturę i są widoczne gołym okiem, w szczególności w połączeniu z makijażem.
W przypadku cery tłustej bardzo często mamy do czynienia z zaburzeniami procesu złuszczania naskórka. Wszystko przez to, że zanieczyszczenia (takie jak np. kurz czy resztki makijażu) z powodu zalegającego łoju, przyklejają się do niego, a przez to zatykają pory. W porach gromadzi się coraz więcej niepożądanej treści, powstają zaskórniki, a pory trwale ulegają rozszerzeniu.
Rozszerzone pory bardzo często mają podłoże genetyczne, a co za tym idzie – jedni będą mieć do nich skłonności, inni nie. W przypadku posiadaczek i posiadaczy rozszerzonych porów bardzo ważna jest odpowiednia pielęgnacja. Częstym błędem jest stosowanie kosmetyków bazujących na wszelkiego rodzaju olejkach, które mogą dodatkowo utrudniać złuszczanie naskórka. Tyczy się to głównie kremów (do tej grupy zaliczyć należy również wszelkiego typu sera), czyli produktów, które zostają na skórze. Czy można zatem stosować np. olejki do demakijażu? Tak, ale bardzo ważne jest późniejsze dokładne oczyszczenie cery, w innym razie produkt może zapchać pory – a tego przecież chcemy uniknąć.