Na pytanie: "co to jest prezydium Sejmu" odpowiedzi nie udzielił, do Sejmu po odbiór zaświadczenia o wyborze na posła przyszedł w brudnych adidasach. Potem najnowszy "nabytek" Platformy Obywatelskiej Franciszek Sterczewski kuriozalnie tłumaczył, że brudne buty są lepsze.
- Jeśli poseł lub posłanka mają czyste buty, to znaczy, że w czasie kampanii siedzieli i nie wiem, jak się dostali do Sejmu. Zazdroszczę im czystych butów
- stwierdził Sterczewski na antenie TOK FM na początku listopada.
Mija kolejny miesiąc, a poseł nie może wyjść poza obuwnicze tematy, w które się wkręcił. Ręki nie podaje mu wcale redakcja - nomen omen - "Wysokich Obcasów", powracając do sprawy brudnych adidasów.
- W eleganckich butach chodzili ludzie, którzy łamali konstytucję, lekceważyli prawa człowieka i zawłaszczali sądy. Teraz chcą karać za edukację seksualną.
- opowiada Franciszek Sterczewski, w przedziwny sposób łącząc buty z łamaniem konstytucji.
- Ja wybieram trampki
- dodaje.
Poseł najwyraźniej nie rozumie, że będąc reprezentantem wyborców w Sejmie, powinien się w nim poważnie prezentować.
- Jestem w szoku, że te buty komuś przeszkadzają. Nie uważam, że pokazałem brak szacunku dla Sejmu. To, że w ogóle się w nim znalazłem, to jest właśnie zasługa tego, że zawsze jestem sobą i byłem sobą w kampanii. Ludzie, którzy mnie wybrali oczekują, że nadal tak będzie
- tłumaczy.
Na szczęście trampki, których zakup zapowiedział "w wolnej chwili" powinny prezentować się lepiej od poprzedniego obuwia posła.
- Składam deklarację: w wolnej chwili kupię buty, które nie będą kuły w oczy prawicowych trolli. Nie będą może eleganckie, ale będą nowe
- mówi Sterczewski.