Według autorów opracowania władze niewiele robią, aby powstrzymać katastrofalne potencjalnie skutki otyłości. Fiaskiem kończą się np. usiłowania redukcji zużycia szczególnie szkodliwych dla zdrowia słodkich napojów gazowanych.
Przeciwwagą dla dysponujących niewielkimi budżetami wydziałów zdrowia jest wielki biznes. Skutecznie blokuje wysiłki w celu nałożenia na słodzone napoje podatku akcyzowego albo w rezultacie lobbyingu jest on ukierunkowany na osoby o niskich zarobkach.
To, co ludzie zaoszczędziliby na kosztach opieki zdrowotnej, przewyższyłoby dodatkowe kwoty, płacone w podatkach od napojów słodzonych cukrem.
- wyjaśnia Zachary J. Ward z Harvardu.
Zdaniem autorów raportu nieśmiałe próby nie zastąpią gruntownych przeobrażeń, mogących odwrócić destrukcyjny trend. Podkreślają, że społeczeństwo nie zawsze było tak otyłe jak teraz. Nie jest to zatem kwestia genów, lecz zmian w środowisku żywnościowym. W efekcie od roku 1990 otyłość w USA dwukrotnie wzrosła.
Eksperci obarczają za to winą m.in. łatwą dostępność do posiłków, przygotowywanych w restauracjach fast food, które można zamówić telefonicznie. Rozpowszechnił się zwyczaj podjadania, sięgania po przekąski przez cały dzień. Coraz więcej konsumuje się przetworzonej żywności, co sprzyja przybieraniu na wadze.
Nie potrzeba wielu dodatkowych kalorii, aby spowodować przyrost masy ciała. (…) Dzięki marketingowi stale jesteśmy atakowani produktami, choć wcześniej nie wiedzieliśmy nawet, że mamy na nie ochotę.
- przekonuje współautorka opracowania profesor zdrowia publicznego na Harvardzie dr Sara Bleich.