Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Piosenki, które powstańcy przytulali do serc. PAWEŁ PIEKARCZYK o powstańczych pieśniach na Powązkach

- Uroczystości na Powązkach Wojskowych to chyba najstarsze takie spotkania, jakie pamiętam jeszcze z wczesnego dzieciństwa, sprzed pół wieku. Ci, którzy wiele tat temu przychodzili tu jako dzieci, dziś przychodzą z dziećmi i wnukami. A poza tym jest tak samo. Czas płynie, powstańcy, ci, którzy jeszcze żyją, i ci, którzy już odeszli, uczą nas, jak być Polakami – mówi muzyk Paweł Piekarczyk o tradycji śpiewania powstańczych pieśni, organizowanego przez „Gazetę Polską Codziennie".

Paweł Piekarczyk
Paweł Piekarczyk
Anna Krajkowska/Gazeta Polska Codziennie

W „Chłopcach silnych jak stal” „Ziutek” pisze: „Pośród kul, huku dział oddział stoi, jak stał, choć poległa już chłopców połowa”. Może nie jest to najpopularniejszy fragment tej napisanej w czasie Powstania Warszawskiego piosenki, ale zawiera głęboką prawdę o powstańcach. Oddział wciąż stoi, choć połowa poległa... Jeśli potrafimy odczytać to, co napisał „Ziutek”, nigdy nie będziemy myśleć o Powstaniu Warszawskim jako o klęsce. Zgodzisz się ze mną?

To jest wielka pieśń. Warto też zwrócić uwagę na ostatnią zwrotkę, w której jest marzenie o powrocie kolegów z Anglii i wielkiej defiladzie Alejami, będą kwiaty, dziewczyny i wolna Polska, co wstała z ich krwi. I właśnie o tym śpiewali nasi najwięksi bohaterowie, bo nie można być większym kozakiem – tak się wtedy mówiło – niż żołnierze Batalionu „Parasol”. Można im dorównać i wielu dorównało, ale nie można pójść dalej. Dodajmy jeszcze formę, „Chłopcy silni jak stal” brzmią jak radosna piosenka rewiowa. I rzeczywiście ta piosenka – jak i inne ich piosenki – pokazuje nam, jakie było tamto pokolenie i, choć to trudne, jacy my powinniśmy być.

„Chłopcy silni jak stal” to piosenka szturmowa. Co to właściwie znaczy piosenka szturmowa? To chyba mocniejsze określenie niż tylko zagrzewająca do walki?

Formalnej definicji chyba nie ma, ale jakoś tak to czuję, że to piosenka, której oni chcieli i którą przytulali do serca w najgorszych chwilach, która przypominała im, po co tam są i co jest na końcu walki. 

Staram się nie tylko śpiewać, lecz także rozmawiać z obecnymi o tym, co znaczą te piosenki, przypomnieć, że gdy w takt skocznej, wesołej melodii śpiewamy o bagnecie na broni i granacie w dłoni, śpiewamy o najgorszym z możliwych ludzkich doświadczeń, gdy wróg jest tuż-tuż, a wojna sprowadza się do walki wręcz na noże, pięści, kamienie – wtedy naprawdę nie ma żartów. Ci, którzy wówczas te piosenki pisali i śpiewali, dokładnie wiedzieli, o czym piszą i śpiewają – świadomie dobrali więc taką formę. Jak można się czuć wobec ich niemal odczuwalnej obecności w tym miejscu. Ale trzeba to ciągle wyjaśniać. Zwłaszcza młodzieży i dzieciom, a młodzież licznie na Powązki przychodzi.

Zaraz porozmawiamy o publiczności, która przychodzi śpiewać powstańcze pieśni, ale wcześniej chciałabym się dowiedzieć, jak Ty się czujesz przed bramą Powązek, wykonując każdego 1 sierpnia właśnie piosenki szturmowe?

Czuję się trochę mały i trochę nędzny, gdy stoję przy tych wielkich… I mam nadzieję, że w chwili próby będę potrafił być taki jak oni. W 2020 r. podczas epidemii widziałem, jak dziennikarze TVN zapytali w alei głównej jednego z weteranów powstania, czy nie boi się zarazić w tym tłumie podczas uroczystości. Odpowiedział im: „Panie, do mnie czołg strzelał. Ja już niczego się nie boję”. Z kronikarskiej powinności dodam, że ta wypowiedź nie znalazła się na antenie TVN.

Czuję również, a w zasadzie wiem, że śpiewanie piosenek powstańczych i w ogóle patriotycznych przed bramą Powązek 1 sierpnia jest szczególnym sposobem oddania hołdu wszystkim powstańcom i tym, którzy polegli, i tym, którzy odeszli już po powstaniu. Potwierdzają to sami weterani powstania, którzy też – smutne, że z roku na rok coraz ich mniej – z nami śpiewają.

Rozmawiając o tym, jak dziś przeżywamy rocznicę powstania i jak żywa jest w nas ta pamięć, muszę Cię spytać o sprawę najważniejszą. Jak na przełomie lat zmienia się publiczność, która przychodzi na zorganizowane przez „Gazetę Polską Codziennie” powstańcze śpiewanki?

Dziś, w latach 20. XXI w., 79 lat po powstaniu w Warszawie, w Polsce i wśród Polaków za granicą odbywają się dziesiątki, setki wydarzeń poświęconych pamięci Powstania Warszawskiego, a podczas tych wydarzeń spotykają się setki tysięcy ludzi. Uroczystości na Powązkach Wojskowych to chyba najstarsza taka uroczystość – pamiętam ją jeszcze z wczesnego dzieciństwa, sprzed pół wieku. Przez ten czas publiczność nie tylko urosła nad miarę, lecz także się zmieniła. Z jednej strony ubywa powstańców, z drugiej przybywa młodych. A ci, którzy wiele tat temu przychodzili tu jako dzieci, dziś przychodzą z dziećmi i wnukami. A poza tym jest tak samo. Czas płynie, powstanie trwa w naszej pamięci, a powstańcy, i ci, którzy jeszcze żyją, i ci, którzy już odeszli, uczą nas, jak być Polakami, jaka ma być Polska i na czym polega wielkość i wyjątkowość naszego narodu.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Paweł Piekarczyk #Powstanie Warszawskie #Powązki Wojskowe

Sylwia Krasnodębska