Twórczyni filmu "Zielona granica", który jest bezpardonowym atakiem na polskich funkcjonariuszy - przede wszystkim Straży Granicznej - udzieliła niemieckiej gazecie „Die Zeit”, w którym... żali się na "brutalną, osobistą nagonkę".
Kontrowersyjny film, w którym polskie służby graniczne zostały przedstawione jako sadyści znęcający się nad "uchodźcami" oburzył wielu Polaków. Dziś produkcja weszła na ekrany niemieckich kin. Przypominamy, że to niemiecka stacja ZDF współfinansowała powstanie filmu. Bez powodu? Wątpliwe.
Z tej okazji w Berlinie obecna jest twórczyni, która określa się wielką patriotką. Postanowiła udzielić niemieckiej gazecie wywiadu, w którym opisuje, z jak wielką "brutalną, osobistą nagonką" musiała się zmierzyć. Oczywiście, zaznacza przy tym dumnie, że dała radę to przezwyciężyć.
„Rządzący poczuli się dotknięci, bo chcieli ukryć to, co dzieje się na granicy. Poza tym mieli nadzieję na podsycenie swojej kampanii wyborczej. Chcieli przekonać ludzi, że kraj staje się ofiarą europejskiej propagandy, a ja jestem zdrajczynią służącą Putinowi...”
Pytana, czy przegrana Prawa i Sprawiedliwości w ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych jest dla niej osobistą satysfakcją, odpowiedziała, że „cieszy się, że się nie poddała”.
„Szczerze mówiąc, nie wierzyłam, że możemy wygrać. To było prawie jak cud!”
Holland dodała jednak, że "od rządu Donalda Tuska oczekuje zakazu pushbacków, czyli wypychania uchodźców z powrotem na teren Białorusi". Z tym, jak wiadomo, sprawa jest wciąż otwarta, bo nowe władze wcale nie wykluczyły takich działań.
Twórczyni "Zielonej granicy" poruszyła w wywiadzie także swój ulubiony temat, czyli sytuację na granicy polsko-białoruskiej - oczywiście według swojej narracji.
"To, co dzieje się na granicy polsko-białoruskiej jest katastrofą spowodowaną przez ludzi. Winne są także jednostki. (...) Z naszych doświadczeń z narodowym socjalizmem wiemy, że nie należy wykonywać rozkazów, jeśli są one nieludzkie i nielegalne. Ale odpowiedzialność rządu jest oczywista. Zmusił on policję i żołnierzy do łamania prawa. Zakazał dostępu do strefy przygranicznej, tworząc ziemię niczyją, przestrzeń bezprawia. Laboratorium przemocy i kłamstw”
Dalej były już tylko "ochy i achy" nad swoją produkcją... Jej zdaniem „Zielona granica” poruszyła coś w wielu ludziach. Faktycznie, poruszyła, ale w dużej mierze wywołała obrzydzenie i złość z powodu szkalowania polskich funkcjonariuszy.
„Ludzie nigdy nie zareagowali tak emocjonalnie na żaden z moich filmów. Dyskusje publiczności, w których brałam udział, były zbiorowymi sesjami terapeutycznymi. Ludzie chcieli rozmawiać”