Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Latami nie przeszkadzała jej praca w TVP. A odchodząc, mówi: "mogę sobie spojrzeć w twarz"

Wygląda na to, że przed nami kolejny serial pt. "ofiara TVP". Barbara Kurdej-Szatan, która kilka dni temu pożegnała się z telewizją publiczną, udzieliła łzawego wywiadu, w którym skarży się, że została wyrzucona z powodów politycznych: "Nie żałuję. Przynajmniej mogę sobie spojrzeć w twarz!" - mówi w rozmowie "Party". Czy to oznacza, że przez ostatnie cztery lata nie mogła...?

Barbara Kurdej-Szatan
Barbara Kurdej-Szatan
fot. YouTube

Po głośnym odejściu z Telewizji Polskiej Roberta Janowskiego i Roberta Makłowicza, czas na kolejną "ofiarę TVP". Tym razem padło na Barbarę Kurdej-Szatan, która ze stacją pożegnała się kilka tygodni temu:

Popierałam różne marsze protestacyjne, co było sprzeczne z polityką władz stacji, a jednocześnie uwielbiałam programy, które prowadziłam

 – żali się w rozmowie z magazynem "Party".

Nie potrafiłabym np. nie wspierać praw kobiet czy środowisk LGBT. Przecież wielu moich znajomych artystów, normalnych, bardzo dobrych, uczciwych ludzi to geje czy lesbijki

 – tłumaczy aktorka i prezenterka.

Ale jest i "plus" tej sytuacji:

Nie żałuję. Przynajmniej mogę sobie spojrzeć w twarz!

 – dodaje Kurdej-Szatan. Ta sama, która przez ostatnie cztery lata, już za czasów "dobrej zmiany" była czołową celebrytką z Woronicza, a wręcz twarzą TVP. Jak widać, pani Kurdej-Szatan ma więcej, niż jedną twarz.

 

 



Źródło: niezalezna.pl, "Party"

#TVP #Barbara Kurdej-Szatan

redakcja