Od jakiegoś czasu na profilach Krystyny Jandy w mediach społecznościowych na próżno szukać "ważkich" wpisów dotyczących polskiej polityki. Nie oznacza to jednak słabszej aktywności aktorki w internecie, która dalej z zapałem powiela na swoim profilu mądrości i fake newsy rodem z "Soku z buraka". Ostatnio jednak postanowiła "zaszaleć" i pochwaliła się... kolacją, którą zjadła w krakowskiej restauracji. Na reakcję internautów nie trzeba było długo czekać, zwłaszcza, że w menu Krystyny Jandy pojawiła się podejrzana potrawa...
Siedzimy po BOSKIEJ ! w Krakowie w Hotelu Rubinstein i jemy cuda!!!
To okoń z risotto z pietruszką ! Jemy wolno żeby przyjemność niebiańska trwała dłużej.
Teraz będziemy jeść polędwicę wołową z foie gras i kasztanami!
Deser, torcik z marakui z białą czekoladą, kumkwatem i maliną. Mniam!
Na koniec czekoladki robione przez szefa kuchni!
- napisała na Facebooku rozentuzjazmowana Janda, opatrując swój post zdjęciami jedzenia.
Wpis aktorki, która przyzwyczaiła obserwujących ją w mediach społecznościowych internautów do politycznych wynurzeń i powielania na swojej "tablicy" fake newsów, wywołał prawdziwe poruszenie. Nie obyło się bez kpin:
...a później powrót do szarej, smutnej, pisowskiej rzeczywistości. Znowu kolejki po ocet i papier toaletowy. pic.twitter.com/RJ2m0t859V
— Parampampam (@pietruszkanatki) 13 lutego 2019
Aż wziąłem większy kęs podwawelskiej.
— Marek Kowalski (@emkow) 13 lutego 2019
Małe porcje, bo Gliński obciął dotacje. Dobrze, że mimo trudności humor pani Krysi dopisuje. Tak trzeba żyć.
— Touchstone Jester ن (@Touchstone_Jstr) 13 lutego 2019
Nie widzisz, że to majaki spowodowane głodem?! Pani Krystyna siedzi boso na brudnej podłodze (bo nie ma parobków przez PiS) i zajada się resztkami, które wyciągnęła ze śmietnika swojego proboszcza, który jest na pewno pijakiem i pedofilem. pic.twitter.com/QEJSc277BE
— Personalny Łukasik (@michael_lupus) 13 lutego 2019
Kontrowersje wywołało też jedno z dań zachwalanych przez Krystynę Jandę. Jest nim foie gras, które od lat budzi skrajne emocje, zwłaszcza wśród obrońców praw zwierząt. Potrawa powstaje przez celowe utuczenie kaczek i gęsi, tak by ich wątroby osiągnęły nawet dziesięciokrotne powiększenie jej rozmiarów (to choroba nazywana stłuszczeniem wątroby). Kilkumiesięczne osobniki przeznaczone na foie gras trzymane są w klatkach i na kilka tygodni przed ubojem są karmione karmą wtłaczaną do przełyku ptaków za pomocą sondy. Metoda ta została uznana za "okrucieństwo wobec zwierząt", które "w rażący sposób narusza ich dobrostan". Jest zakazana prawnie w wielu państwach, m.in. w Polsce, Danii, Czechach, Norwegii i Niemczech.
Foie gras? A co na to Ostaszewska? https://t.co/HlxOLl2eMw
— Marek Brej ?? (@MarekBrej) 13 lutego 2019
Przyłączam się do protestu. Nie krytykuję nikogo za jedzenie mięsa. W końcu jesteśmy wszystkożerni. Ale niestety tak wygląda foie gras jak jeszcze żyje. I całe jego życie to niewiarygodna udręka. Czy na pewno warto? Pani Krystyno...
- napisał jeden z internautów rozczarowany tym, że aktorka, słynąca na co dzień jako obrończyni praw zwierząt i specjalistka od ekologii, zdecydowała się na degustację takiego dania.