Wobec każdego problemu możemy podjąć dwie próby jego rozwiązania. Uznajemy, że potrafimy go rozwiązać sami lub z pomocą innych i podejmujemy w tym celu określone czynności, aż do załatwienia sprawy. Drugim podejściem jest analiza sytuacji i dojście do wniosku, że najlepszym wyjściem będzie jej zaakceptowanie. Wówczas przekonujemy się do tego rozwiązania, przestajemy uważać, że kiedyś uciążliwa dla nas sytuacja jest teraz dla nas przykra. Najgorszym rozwiązaniem jest zamartwianie się problemem, z jednoczesnym nic nierobieniem żeby to zmienić.
Zanim podejmiemy decyzję, musimy oczywiście rozważyć wszystkie za i przeciw. Zasadę tę możemy stosować wobec przykrości i przeciwieństw, które nas spotykają. Taka postawa dotyczy właściwie zarówno całego naszego życia jak i też każdej jego cząstki. Jest wiele sytuacji, z których możemy się wycofać, wstać i wyjść, nikt nas nie zmusza, by siedzieć i cierpieć. Często męczymy się z własnej woli, bo obawiamy się podjąć jakiejkolwiek sensownej decyzji, albo zerwania z czymś, albo akceptacji sytuacji. Nie podejmujemy decyzji, natomiast nie przestajemy narzekać i czuć się nieszczęśliwymi.
Dla stoików takie zachowanie było niedorzecznością.
Poznaj wpierw wszystkie niewygody i wszystkie przyjemności swej przyszłej podróży i dopiero wtedy wsiadaj na okręt […]. Otoś usłyszał i to, co cię może przywabić, i to, co cię może odstraszyć. I jeśli po takim jasnym postawieniu sprawy ktoś by oświadczył, że mimo wszystko chce płynąć, do nikogo innego nie może mieć słusznego żalu tylko do siebie, skoro nie bezwiednie wpadnie w takie nieszczęścia, ale świadomie i z rozmysłem po nie się wybrał.
(Seneka, O pocieszeniu do Marcji)
Niewłaściwym jest myślenie: „Nie decyduję się na wyjazd, ale szkoda, że się tam nie wybiorę”. Zazwyczaj prowadzi to do zadręczenia się, że minęła nas świetna okazja, ciekawa przygoda, coś co mogło pozytywnie odmienić nasze życie. Błędem jest również myślenie w tym stylu: „No dobrze, jadę, ale to będzie udręka, z którą sobie nie poradzę”. Wtedy przez całą podróż będziemy niespokojni, niepewni, nastawieni na jakieś wielkie nieszczęście, które nam się przydarzy.
Wiele sytuacji jakie nas spotykają związanych jest z innymi ludźmi lub zgoła przez nich spowodowane. Może ktoś nas obrazić słowem. Co powinniśmy zrobić w takim przypadku? Co z nim począć? Jak należy zareagować – dać mówiącemu w twarz, żądać przeprosin lub złożyć pozew o zniesławienie, albo jeśli uznamy, że gra jest niewarta świeczki, możemy puścić to słowo i sprawę mimo uszu. Samo gniewanie się na obrażającego nas nic tu nie pomoże, bezskuteczne jest też miotanie przekleństw bo nie prowadzi to do niczego.
Zachowanie innych może nas razić również wtedy, gdy nie czynią nam oni żadnej bezpośredniej nieprzyjemności. Możemy dowiedzieć się, że jeden z naszych znajomych jest plotkarzem i rozpuszcza fałszywe pogłoski za naszymi plecami. Albo decydujemy się porozmawiać z tą osobą i wyjaśnić, dlaczego takie zachowanie jest niewłaściwe, albo musimy sprawę przemilczeć i przejść nad nią do porządku dziennego. Jeśli plotkowanie nam niespecjalnie przeszkadza lub jeśli nie widzimy szans na to, że nasza interwencja cokolwiek pomoże – na tę okoliczność „mamy dane pobłażanie”. Jeśli jednak nie decydujemy się na działanie, musimy przestać o sprawie myśleć, musimy pogodzić się, że ludzie są, jacy są, i że niczego tu nie zmienimy.
Na nikogo nie należy się gniewać. Jeżeli bowiem możesz, to go popraw. A jeżeli tego nie możesz, to popraw jego czyn. A jeżeli i tego nie możesz, cóż ci pomoże zagniewanie się? […] Jeżeli możesz, poucz. A jeżeli nie, pamiętaj, że na ten wypadek masz sobie dane pobłażanie.
(Marek Aureliusz, Rozmyślania)
Nie czyń niczego z postękiwaniem ani z udręką, ani z przekonaniem, że jesteś w nieszczęściu. […] – Kurno w twej chacie? Jeżeli możesz wytrzymać, pozostań. Jeżeli dławisz się dymem, wyjdź na dwór!
Nie bądź mniej rozumny niż dzieci, ale jak one, kiedy nie podoba im się przedstawienie, powiadają: Nie chcemy już dłużej patrzeć – podobnie i ty, gdy ci się pewne rzeczy wydadzą nazbyt męczące, mów sobie: Nie chcę już dłużej patrzeć, i odejdź. Jeżeli jednak zostaniesz, nie szlochaj!
(Epiktet, Diatryby)