Piosenkarz Justin Bieber zaprzeczył oskarżeniu, jakoby miał molestować seksualnie kobietę w 2014 r., przedstawiając rachunki i inne dowody, które uniemożliwiły mu faktyczne przebywanie w hotelu w Teksasie, w którym rzekomo miał miejsce incydent. Później jeszcze jedna użytkowniczka Twittera wysunęła podobne oskarżenia. Choć Bieber sprawę wyjaśnił - teraz chce odszkodowania. Piosenkarz i jego przedstawiciele złożyli już pozwy przeciwko tajemniczym oskarżycielkom.
„Każde oskarżenie o wykorzystywanie seksualne powinno być traktowane bardzo poważnie i dlatego potrzebna była moja odpowiedź. Jednak ta historia jest w rzeczywistości niemożliwa i dlatego będę współpracować z Twitterem i władzami w celu podjęcia kroków prawnych ”
- napisał Bieber na Twitterze.
Bieber, który zdobył sławę w wieku 13 lat, odpowiedział w sobotę na Twitterze na oskarżenie kobiety o imieniu Danielle. Danielle napisała, że została zaatakowana seksualnie przez piosenkarza w hotelu w Austin w Teksasie 9 marca 2014 roku, po tym, jak niespodziewanie pojawił się na festiwalu muzycznym Southwest. Wpis ten jednak szybko zniknął z Twittera, a wokalista przedstawił szereg dowodów na swoją niewinność.
Później do oskarżeń dołączyła kolejna tajemnicza użytkowniczka przedstawiająca się jako Kadi.
Bieber zgodnie z zapowiedziami złożył pozwy przeciwko tajemniczym oskarżycielkom. Za szkody wizerunkowe domaga się od nich po 10 milionów dolarów, ale możliwe, że konta należą do jednej osoby.