Kinga Rusin nie raz dawała upust swoim emocjom w internetowych wpisach. Sporo u niej o ekologii, ale i o sytuacji politycznej w Polsce. Choć sama wybrała życie za granicą, to bardzo lubi nad basenem z błękitną wodą rozmyślać o konstytucji, prawach kobiet czy demokracji...
Tym razem jednak celebrytka poświęciła się i przyjechała do Warszawy. Wszystko dla Donalda Tuska i jego marszu.
Pytacie czy pójdę jutro (4.06) na marsz w Warszawie. OCZYWIŚCIE! Nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej. Specjalnie po to wróciłam do Polski
- czytamy na Instagramie byłej gwiazdy TVN.

Dalej pisze o tym, że każdy ma obowiązek protestować, nawet kosztem "weekendu za miastem".
Rusin namawia także, by do Warszawy przyjechać już w sobotę. Dlaczego? Celebrytka podzieliła się swoją wnikliwą teorią.
Podobno zapowiedziano na niedzielę wzmożone kontrole techniczne pojazdów, badania kierowców itp, wszystko, żeby tylko uniemożliwić ludziom dojazd do Warszawy
- twierdzi Rusin.