Podczas swojego koncertu w świąteczny weekend Grande zaprosiła na scenę Justina Biebera i wspólnie wykonali jeden z jego przebojów. Chwilę później w piosenkarkę trafił mały przedmiot. Jak sama zauważyła w przerwie między piosenkami, była to cytryna.
Okazuje się, że sprawcą mógł być jeden z fanów Beyonce. Pojawiły się bowiem plotki, jakoby Grande miała otrzymać dwa razy większe wynagrodzenie za swój występ podczas Coachelli, niż jej starsza koleżanka w zeszłym roku. A cytryna nawiązuje do ostatniej płyty Beyonce o nazwie "Lemonade".
Okazuje się jednak, że piosenkarki dostały takie samo wynagrodzenie za swoje koncerty.
Dowiedzieliśmy się, że umowy Beyonce i Ariany były identycznie skonstruowane. Cztery miliony dolarów za jeden weekend i dokładnie tyle samo za drugi
- ujawnia The Blast.
Czyli złość fana była nieuzasadniona. A fani Ariany Grande zwracają uwagę, że takie zachowanie wobec osoby, która przeżyła na swoim koncercie zamach terrorystyczny jest nie na miejscu.