Informacje o stanowisku ukraińskiego IPN w sprawie Hruszowic znajdują się w liście prezesa tej instytucji Wołodymyra Wiatrowycza do prezesa polskiego IPN, z którym zapoznała się PAP. Wiatrowycz zarzucił w nim specjalistom polskiego IPN błędy przy badaniu miejsca, gdzie zdemontowano pomnik UPA w Hruszowicach na Podkarpaciu. Polski IPN - jego zdaniem - ograniczył teren badania i dlatego nie mógł znaleźć szczątków upowców.
Podczas wtorkowego spotkania w IPN w Warszawie, poświęconego obchodom stulecia niepodległości, PAP zapytała prezesa IPN, czy odpowiedział na list strony ukraińskiej ws. Hruszowic.
Jeszcze nie. My się odniesiemy, myślę, do tego, ale proszę porozmawiać z prof. (Krzysztofem) Szwagrzykiem, bo to jego bezpośrednio dotyczy, on przeprowadzał te prace (w Hruszowicach)
- powiedział Szarek. Dodał, że zarzuty strony ukraińskiej uderzają "nie tylko w IPN, ale najbardziej w prof. Szwagrzyka".
Prezes IPN zaznaczył, że strona ukraińska uczestniczyła w tych pracach, była tam obecna, dlatego "podnoszone teraz zarzuty są dla nas zupełnie niezrozumiałe".
Badania, o których pisze Wiatrowycz, przeprowadziło w maju tego roku Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN, którego pracami kieruje wiceprezes IPN, prof. Szwagrzyk.
Celem tych prac było ustalenie, czy pod zdemontowanym pomnikiem UPA znajdowały się szczątki członków tej formacji, bo tylko i wyłącznie ich obecność uzasadniałaby - zgodnie z polskim prawem - utrzymanie takiego monumentu. Specjaliści IPN wykluczyli jednak obecność szczątków upowców. Pod dawnym pomnikiem UPA Instytut w obecności strony ukraińskiej ujawnił "cywilne, pojedyncze pochówki 16 osób, w tym mężczyzn, kobiet i dzieci". Ich szczątków nie ekshumowano, natomiast - jak dowiedziała się później PAP - strona ukraińska nie była zainteresowana ich identyfikacją genetyczną.
Prezes IPN Ukrainy zwraca uwagę, że na cmentarzu w Hruszowicach do dzisiaj istnieje kilka pochówków "uczestników ukraińskiego podziemia", których - jak napisał - istnienia polska strona wcześniej nie negowała. Podaje też przykład mogiły "członka OUN Dmytra Kiwera", która znajduje się kilka metrów od miejsca badań. Jednak z informacji, które wcześniej uzyskała PAP w tej sprawie, polski IPN nigdy nie negował obecności tych mogił (także Strzelców Siczowych) i mówił o nich publicznie.