Ustawa zaproponowana przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, dzięki której do polskich twórców trafi więcej pieniędzy spotkała się z pozytywną reakcją środowisk artystycznych. Jednak redaktor Jacek Żakowski z „Gazety Wyborczej” nie ma złudzeń co do intencji ustawodawców: „Nie chodzi o to, by twórcy tworzyli. Zwłaszcza niezależnie. Chodzi o to, żeby się tfurczo ku***li\" - pisze na łamach dziennika z Czerskiej.
W swoim dzisiejszym felietonie Jacek Żakowski, tradycyjnie ostrzega czytelników "Wyborczej" przed rządami Prawa i Sprawiedliwości:
Dyktatura to kij, który jednym końcem bije, a drugim złoci. Kupowanie ludzi to rewers zastraszania
- można przeczytać w poniedziałkowym wydaniu dziennika.
Redaktor z Czerskiej odnosi się także do zaproponowanej przez resrot kultury ustawy, na mocy której polscy artyści będą mogli liczyć na większe ulgi podatkowe. O ile pomysł powrotu do tego systemu (popularnego m.in. przed wojną) spotkał się z entuzjazmem twórców, o tyle redaktor Żakowski widzi w tym posunięciu zgoła inną intencję. Dziennikarz podjął się nawet wyliczenia miesięcznej kwoty (ok. 1000 zł), która dzięki nowej ustawie trafi do kieszeni twórców:
Nasze 1000+ to część PiS-owskiego bijącego/złocącego kija. Tylko najściślejsza czołówka kultury i niezależnych mediów ma dochody, które pozwolą skorzystać z nowego przywileju. (…) Nie chodzi o to, by twórcy tworzyli. Zwłaszcza niezależnie. Chodzi o to, żeby się tfurczo ku***ili
Dziennikarz posunął się dalej i uderzył w środowisko związane z "Gazetą Polską":
Poeta, skrzypek ani przeciętny dziennikarz (czyżby autor tekstu jednak liczył na jakieś profity? - przyp.red.) na tym nie skorzystają. Chyba że ich ucieszy widok jeszcze szerszego uśmiechu Pietrzaka, Wolskiego i Rachonia
- zawyrokował profeta Żakowski.
CZYTAJ WIĘCEJ: Minister Morawiecki o ulgach dla twórców: "idziemy w ślady marszałka Piłsudskiego"