Scarlett Johansson podpadła środowisku LGBT. Wszystko dlatego, że przyjęła rolę Jean Marie Gill w filmie "Rub & Tug", w którym wcieli się w rajfurkę dowodzącą siecią domów publicznych i ... transwestytkę. Środowiska gejowskie uważają, że Gill powinien zagrać prawdziwy tranwestyta, a nie - jak w przypadku Johansson - osoba cisseksualna (czyli taka, która identyfikuje się z płcią biologiczną).
Jean Marie Gill na przełomie lat 70. i 80. otworzyła sieć salonów masażu, które z czasem przekształciły się w domy publiczne. Całą swoją karierę Gill rozkręciła upodabniając się do mężczyzny, działając pod pseudonimem Dante "Tex" McGill. W jej rolę w filmie "Rub & Tug" ma wcielić się Scarlett Johansson ("Między słowami", "Vicky Cristina Barcelona"). Na aktorkę, od lat sympatyzującą ze środowiskami feministycznymi i LGBTQ, spłynęła fala krytyki. Zdaniem jego przedstawicieli, w Gill powinien wcielić się "prawdziwy" tranwestyta, a nie osoba "cisseksualna" (czyli taka, która identyfikuje się z płcią biologiczną).
Wcześniej aktorka podpadła lewicowym kolegom rolą w filmie „Ghost in the Shell”, gdzie zagrała główną rolę, którą według przedstawicieli LGBTQ powinna zagrać aktorka rasy azjatyckiej.
Scarlett Johansson received considerable backlash for Ghost in the Shell, when she played a whitewashed Asian character. The movie tanked.
— April (@ReignOfApril) 3 lipca 2018
Undeterred, she has teamed up WITH THE SAME DIRECTOR to play a trans male character in Rub & Tug. When asked to comment, she said: pic.twitter.com/ftgGREncHa