10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Pojedynki w dawnej Polsce – „odwagi dowodzi się w walce z wielu”

Polskie prawo w średniowieczu nie znało pojęcia pojedynków. Jeśli ktoś kogoś zabił lub zranił to płacił grzywnę rodzinie i z nią się dogadywał w sprawie ugody. Potem jak to zwykle bywa, przyszła moda z Zachodu. Rycerstwo, które w u nas powstało dla obrony kraju, tam wykształciło swoisty kodeks postępowania. Jego konsekwencją były tzw. „sądy boże” – pojedynki, których wynik uznawany był za wolę Boga. U nas za poniesioną krzywdę były: wynagrodzenia, opłaty ugodne, prawo zemsty, zdanie na łaskę, pokora, infamia, banicja. Wysłuchiwano świadków, zbierano dowody, a nawet funkcjonowali tzw. jednacze, średniowieczni mediatorzy.

Pojedynek rycerski, Kodeks Manesse
Pojedynek rycerski, Kodeks Manesse

 

Dopiero XIII wiek, który przyniósł osadnictwo na prawie magdeburskim wprowadziło do ustawodawstwa polskiego pojedynki i sądy boże. Ale mądrzy władcy wydawali swoje zarządzenia pokazując, że nie jest sprawiedliwe oddanie się takim sądom. W 1290 roku Henryk Brodaty nakazał, aby przepisach przeciw oszczercom nie dopuszczano, aby cześć obywatelska pozostawiona była losowi bójki lub zabobonnej próbie. Kazimierz Wielki całkowicie owe pojedynki z prawodawstwa narodowego usunął, pozostało ono jedynie w statutach miejskich. Słynną sprawą było pomówienie królowej Jadwigi przez Gniewosza z Dalewic. Mężczyzna stanął przed sądem wiślickim. Jaśko z Tęczyna i dwunastu rycerzy przysięgli przed sądem niewinność królowej i zażądali pojedynku z Gniewoszem na miecze. Sąd się nie zgodził, zażądał natomiast od Gniewosza dowodów, na co ten wyznał, że jednak coś sobie ubzdurał i prosił o przebaczenie. Nakazano mu swoje oszczerstwa odszczekać w izbie sądowej. Gniewosz wlazł pod ławę i zakrzyknął „Zełgałem jak pies”, po czym zaczął szczekać. Nikt powagi nie mógł zachować, śmiali się i król z królową, i sędziowie, i świadkowie.

Próba żelaza

Wreszcie w 1505 roku posłowie ziemscy znieśli w prawie miejskim ustępy mówiące o pojedynku sądowym, a było one osadzone aż w 42 miejscach, twierdząc iż są one przeciwne religii i… zdrowemu rozsądkowi. Kto chciał się pojedynkować musiał prosić samego króla o zgodę. Zygmunt Stary udzielił tylko raz takiej zgody. Tylko w Polsce funkcjonowało też prawo, e wyzwany na pojedynek, mógł bez uszczerbku dla honoru się nań nie zgodzić i przekazać sprawę sądowi. Statut litewski przewidywał, że karę śmierci za zabójstwo podczas pojedynku. Jednak trzeba przyznać, że szlachta biła się i zabijała nieustannie, nie nazywając tych starć pojedynkami. Doszło do tego, że ponownie, za Jana III Sobieskiego, trzeba było prawo zaostrzyć. Król mawiał zresztą, że „odwagi dowodzi się w walce z wielu, ale nigdy w potyczce z jednym”.

 



Źródło: niezależna.pl

#pojedynki #rycerstwo #Polska w średniowieczu #prawodawstwo polskie #oskarżenie królowej Jadwigi

Magdalena Łysiak