Niezalezna.pl: Psychologowie uważają, że święta Bożego Narodzenia są świętami bliskości i więzi. Czy ksiądz się z tym zgadza?
ks. Piotr Brząkalik: Oczywiście, że tak! Nie trzeba być psychologiem, by tak je nazywać. Powiedziałbym wręcz, że to święta najbliższej bliskości. One zawsze akcentowały rodzinność. Najpierw były pielęgnowane w najbliższej rodzinie, rodziców i dzieci. Są też owocem tego, co się wydarzyło 2 tysiące lat temu. Pan Jezus urodził się w rodzinie. W domu Józefa i Maryi. Pod ich opieką. Stąd pochodzi element rodzinności. A chyba nie ma, "bliższej" bliskości, jeśli chodzi o święta - niż właśnie rodzinność. Rozsyłanie, składanie komuś życzeń, to też oznaka więzi, mówienie: - "Ja komuś dobrze życzę..." I chcę w ten sposób nie tylko okazać tradycyjność, ale też mówiąc komuś dobre słowa, podkreślam:"Ty, jesteś dla mnie
ważny".
Co ksiądz sądzi o popularnym sformułowaniu "magia świąt"? Czy to księdza, nie denerwuje?
- To określenie trochę mnie bawi... Myślę, że ta ich magiczność może być związana ze światłem, świetlistością dekoracji, z
jarmarkami, bajeczną i kolorową oprawą. To nie są jednak "święta magiczne"! To są jak najbardziej święta realne, bo u początku świętowania jest rodzinność. To niesamowite, że Pan Bóg postanowiwszy zostać człowiekiem, nie wymyślił innego sposobu, by zamieszkać między nami. A przecież mógł, to zrobić. Przyszedł na świat w sposób zwyczajny. Jak każdy z nas! Dlatego, to nie są "święta magiczne". To są, powiedziałbym najbardziej domowe święta. Nie chodzi mi o ich ograniczenie domowością. Mam raczej na myśli, że dom, to ciepło. Tak naprawdę, gdy popatrzymy na swoje życie, zobaczymy, że wszystkie nasze najpiękniejsze relacje, uczucia, wspomnienia dotyczą domu. Bliskości. Nie lubię pojęcia "magiczne święta". Gdybyśmy uznali, że święta są magiczne oderwalibyśmy je od rzeczywistości, od codzienności. A rodzinność, to też codzienność. Na kim się najlepiej oprzeć, jeśli nie na rodzinie.
Polska jest krajem wyjątkowym, bo mamy tak piękne zwyczaje bożonarodzeniowe, jak zostawianie pustego miejsca przy stole, łamanie się opłatkiem przed wigilijną wieczerzą, śpiewanie kolęd, 12 potraw na stole. To nas wyróżnia w skali świata.
Nie wiem, czy nas wyróżnia! Każda kultura, na pewno równie wyjątkowe Bożonarodzeniowe obyczaje, a nie znamy sposobu
świętowania Bożego Narodzenia w innych przestrzeniach językowych i kulturowych, w innych szerokościach geograficznych. Nie robiłbym z nas wyjątkowych. Oczywiście, cieszmy się, że taką tradycję odziedziczyliśmy, ale nie robiłbym z tego wyjątkowości. My mamy pokusę robienia z siebie wyjątkowych, w różnych zresztą przestrzeniach naszego życia. Obchodzenie Bożego Narodzenia w taki, a nie inny sposób, to nasza tradycja i tak jest dobrze. Chętnie jednak bym poznał ciekawe tradycje bożonarodzeniowe w Afryce, Ameryce Południowej. Na Dalekim Wschodzie. Nie znamy tamtych sposobów świętowania. A pewnie otwarlibyśmy oczy ze zdumienia, jak one wyglądają i jak są przeżywane. Pielęgnowanie 12 potraw to wspomnienie z dzieciństwa. Chociaż u mnie w domu nigdy tylu nie było. Dalej, łamanie się opłatkiem... Jasne. Odczuwam tu jednak mały niepokój, że łamanie się opłatkiem stało się już tylko i wyłącznie gestem. Pamiętam w moim domu rodzinnym, zanim połamaliśmy się opłatkiem każdy mówił sobie "przepraszam". Nie tylko ja mamie i tacie, ale także rodzice mnie. To dawne
lata. Teraz mi tego brakuje. Symbolika opłatka jest niesamowita. Jest biały i kruchy. Biel to oznaka czystości, takiej wewnętrznej, a kruchość powinna nam przypominać o naszej, własnej delikatności i niedoskonałości. Gest łamania się opłatkiem stracił jednak głębię. W kwestii Bożego Narodzenia, myślę że brakuje nam chęci do budowania zgody. Pojednania. Przypomnę tutaj, i nie mogę tego nie zrobić, list biskupów polskich do niemieckich. Niedawno minęła okrągła, 60. rocznica tego
wydarzenia. Padło tam, to słynne zdanie, które cytujemy: "Przebaczamy i prosimy o przebaczenie".
Jeśli ktoś przeczytał ten list, a zachęcam do tego, to na prawie 10 stronach znajdzie opis stosunków polsko-niemieckich pokazujący, ile w nich było dobra, ale też i ile w nich było krzywdy, zła. Myślę, że kłopot w budowaniu zgody, polega na tym, że mylimy pamięć z pamiętliwością. W każdej wzajemnej relacji pamięć obejmuje wszystkie momenty i te bolesne; i te dobre, budujące. Pamiętliwość zaś skupia się tylko na tym, co złe, nieszczęśliwe. I to jest nasz problem. Nie da się zbudować, z kimkolwiek relacji, będąc tylko pamiętliwym. A w każdych relacjach, między pojedynczymi ludźmi, społecznościami, zawsze jest i dobro, i zło.
Niestety, na całym świecie chrześcijanie, ludzie wierzący są prześladowani. Przypomnę, to straszne wydarzenie, które miało miejsce w tym roku w Kłobucku, koło Częstochowy, gdzie został zamordowany kapłan. Wiele osób płakało, gdy mówiło mi o tej tragedii.
To prawda. Może będę zbyt okrutny, w tym, co powiem, ale to przecież nic nowego. Chrystus mówił: "Jak mnie prześladowali tak i was będą prześladować". Może to zbyt mocne stwierdzenie, ale chrześcijaństwo było, jest i będzie prześladowane. Nie unikniemy sytuacji okrutnych jak ta, gdy 12-latka niedawno zamordowała rówieśniczkę... Nie wiem czy chodziły na religię, kim są rodzice i jakie były relację. Chce tylko powiedzieć, że tak skrajne zło będzie się czasem zdarzało. To już tak jest, że najbardziej prześladowani są ci, którzy mówią o miłości bliźniego, że nie będzie "oko za oko", "ząb za ząb". Najłatwiej prześladować kogoś, o kim wiemy, że on z natury, ze swojej wiary, nie odpłaci tym samym. Jeśli wierzy i wiarę żyje. I tu nie chodzi tylko przykłady dramatycznego prześladowania, ale choćby słowny hejt w mediach społecznościowych, w sieci. Łatwiej zadedykować go komuś, jeśli wiem, że on mi nie odpłaci, tym samym. Ewangelia mówi: "Nie, nie odpłacaj złem za zło"; już "nie ma oko za oko", a "miłuj bliźniego swego". Mówi, więcej: "Przebacz". "Nie 7, ale 77 razy". To też jest owoc Bożego Narodzenia... A wtedy będziemy dla siebie bardziej braterscy, nieco bardziej ufni i nieco bardziej jaśniejący światłem.