Rozmowa z dr. Andrzejem Sznajderem, dyrektorem Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach, członkiem Komitetu Honorowego obchodów 100-lecia Wybuchu I Powstania Śląskiego powołanego przez Marszałka Województwa Śląskiego Jakuba Chełstowskiego w porozumieniu z Wojewodą Śląskim Jarosławem Wieczorkiem
Czym dla pana jest pierwsza w Polsce publikacja „Sonderfahndungsbuch Polen. Specjalna Księga Gończa dla Polski”, wydana staraniem katowickiego IPN-u, która wkrótce trafi do księgarń w całej Polsce?
To reprint jednego trzech egzemplarzy ksiąg, które zachowały się w Polsce (i jak można przypuszczać tylko w Polsce). Jest to ważne źródło historyczne, o którym wielu badaczy wspomina, ale nigdy nie miało w ręku. Stąd m.in. rozbieżności w liczbie nazwisk osób, które miały się jakoby w Księdze znajdować. W literaturze historycznej można na przykład przeczytać, że chodziło nawet o 60 tys. osób. Dziś wiemy jednak, że ta konkretnie przygotowana pod koniec 1939 r. Księga, a wydana w 1940 r. obejmuje ok. 8 tys. nazwisk. „Sonderfahndungsbuch Polen” zawiera nazwiska osób z terenu Górnego Śląska, Wielkopolski i Pomorza zaangażowanych w polski ruch narodowy – np. w okresie powstań śląskich i akcji plebiscytowej lub powstania wielkopolskiego. Stanowi tym samym ciekawe świadectwo epoki pokazujące, że opowiedzenie się wtedy po stronie Polski miało konsekwencje idące bardzo daleko w kolejne lata. Takie zaangażowanie skutkowało np. umieszczeniem nazwiska danej osoby na liście proskrypcyjnej.
Uchwałą Sejmu rok 2019 - jest Rokiem Powstań Śląskich, aby wyrazić „wdzięczność za wkład pokoleń ludu śląskiego w walkę o niepodległość Rzeczypospolitej, a potem Jej odbudowę, oraz za wywarcie istotnego wpływu na kształt granic odrodzonego i niepodległego państwa polskiego”. Czego pana zdaniem - mieszkańcy innych regionów Polski mogą nauczyć się od Ślązaków?
Przyłączenie części Górnego Śląska do Polski w 1922 r. nie było rzeczą wcale tak oczywistą jak dzisiaj nam się wydaje. Dla ówczesnych Niemiec oddanie tych ziem było jeszcze w 1919 r. czymś niewyobrażalnym i nie do zaakceptowania. Z drugiej strony, trzy kolejne zrywy zbrojne pokazują, jak wielka musiała być determinacja Polaków mieszkających na Górnym Śląsku. Dzisiaj patrzymy na trzy powstania jak na nierozerwalną, oczywistą sekwencję zdarzeń, bo znamy jej finał czyli happy end. Musimy jednak sobie wyobrazić jak wielka musiała być determinacja Polaków na Śląsku, że chwycili za broń po raz drugi w 1920 r., mając w pamięci porażkę I Powstania Śląskiego. Podobnie było w przypadku III powstania, bo przecież II. również skończyło się tylko umiarkowanym sukcesem politycznym, a nie rzeczywistym przyłączeniem do Polski. Potrzebne było dopiero III powstanie, by Śląsk w części, wrócił do Macierzy. Wydaje mi się, że poza naszym regionem, najmniej zrozumiałe jest to, jak wielka była nadzieja Polaków na Śląsku, że ich los może się polepszyć tylko w wyniku znalezienia się w granicach Rzeczypospolitej. Nie pamiętamy też, że – jak to trafnie ujął prezydent Andrzej Duda – „Awansem dla Polski było, że Śląsk został dla niej wywalczony”.
Czy możemy postawić tezę, że powstania śląskie (w I. zginęło ok. 500 żołnierzy, w III. ok. 1800, straty ludności cywilnej nie są oszacowane) to bolesna rana dla Polski?
Na powstania śląskie patrzymy przeważnie przez pryzmat ostatecznego ich rezultatu. Trzeba jednak pamiętać, że wielu uczestników powstań płaciło za nie jeszcze długo wysoką cenę. Dla tych, którzy mieszkali na terenach pozostałych w granicach Niemiec, oznaczało to często konieczność ucieczki do Polski. Wielu z nich (i tu wracamy do Księgi Gończej) znalazło się na niemieckich listach proskrypcyjnych w 1939 roku, a następnie zostało aresztowanych, osadzonych w obozach koncentracyjnych i zamordowanych. Trzeba też przypomnieć, że kilka tysięcy powstańców zasiliło w latach 1922-1939 szeregi Policji Województwa Śląskiego. A ta w pierwszych dniach września 1939 r., zgodnie z rozkazem, wycofała się z terenu Górnego Śląska w kierunku wschodnim, gdzie po 17 września trafiła w ręce sowietów. Ponad 1200 funkcjonariuszy policji województwa śląskiego, to wiemy ponad wszelką wątpliwość, zostało zamordowanych i spoczywa w Miednoje. Tym samym jest to największa nekropolia powstańców śląskich... To pokazuje, że tamten wybór - o pójściu do powstania w 1919 r., czy w 1920 r. - wymagał potwierdzania w następnych latach, że wierność Rzeczypospolitej nie ograniczała się tylko do jednej decyzji i nierzadko wymagała ofiary z życia.
Postanowiliście uczcić powstańców śląskich nie tylko Polsce (np. w formie wystaw, prelekcji, wydawnictw, upamiętnień), ale i na terenie Czech. Skąd taka decyzja?
Stało się to z inicjatywy i we współpracy z Muzeum Powstań Śląskich. 16 sierpnia 2019 r. w Piotrowicach koło Karwiny (na terenie Republiki Czeskiej) odsłoniliśmy tablicę upamiętniającą miejsce wybuchu I Powstania Śląskiego ,a ściślej, miejsce, gdzie zdecydowano o jego wybuchu, skąd wyruszył w kierunku Godowa pierwszy powstańczy oddział i tam rozpoczął walkę. To jedyne tego typu upamiętnienie poza granicami Polski.
Co jeszcze w tym roku jest planowane przez IPN w związku z obchodami wybuchu 100-lecia I Powstania Śląskiego?
Spośród kilkudziesięciu przedsięwzięć adresowanych w szczególności do ludzi młodych wyróżnić warto, na przykład infografikę przygotowaną przez zespół edukatorów naszego Oddziału IPN. Można w niej znaleźć podstawowe informacje, pozwalające na przedstawienie wydarzeń poprzedzających wybuch powstania, okoliczności jego wybuchu, przebieg i konsekwencje wydarzeń z sierpnia 1919 roku. Infografika zawiera mapy, fotografie, diagramy i kalendarium wydarzeń. To zwięzła opowieść o I Powstaniu Śląskim. Wcześniej – w rocznicę I powstania śląskiego – w prasie ogólnopolskiej ukazały się w kilkusettysięcznym nakładzie przygotowane przez nas specjalne dodatki w popularny sposób przybliżające tę historię. Sukcesywnie publikujemy też plakaty z portretami najwybitniejszych działaczy Polski z tego okresu od Wojciecha Korfantego, przez Alfonsa Zgrzebnioka, Roberta Oszka, po Józefę Bramowską. Prowadzimy też w Śląskiem prace na kilku nekropoliach, gdzie odnawiamy groby powstańców śląskich (osób, które zginęły podczas walk i weteranów powstań). Od ubiegłego roku odnowiliśmy, m.in. 6 nagrobków w Chorzowie Starym, kilka następnych w Mysłowicach i Cieszynie. Jeszcze w tym roku zostanie odrestaurowanych kilka pomników w Rudzie Śląskiej. Kolejne prace już mamy zaplanowane na przyszły rok. Wciąż napływają do nas informacje na temat takich obiektów. Jest ich naprawdę bardzo dużo. Niektóre już zostały odremontowane staraniem parafii czy samorządu, ale w większości są niestety w złym stanie i wymagają wiele pracy, by odzyskać dawny blask.
Zmieńmy temat rozmowy. Co roku poszukujecie państwo szczątków żołnierzy niezłomnych. Co działo się w 2019 r.?
Warto na pewno powiedzieć o odnalezieniu w Rycerce Górnej szczątków śp. Mieczysława Inglota ps. „Odważny”, żołnierza Zgrupowania NSZ kpt. Henryka Flamego „Bartka”. Ten 22-letni wówczas partyzant poległ 20 listopada 1946 r. w potyczce z patrolem Wojsk Ochrony Pogranicza. Według dokumentów z naszego archiwum i Archiwum Straży Granicznej został on pochowany przez żołnierzy „Zemsty” niedaleko miejsca starcia, u stóp zabytkowej kapliczki. Kilka dni później zwłoki śp. Mieczysława Inglota zostały ekshumowane i sfotografowane przez PUBP w Żywcu. Funkcjonariusze bezpieki odkryli w kieszeni jego munduru odezwę por. „Zemsty” do wopistów, zapowiadającą odwet za śmierć partyzanta. Analiza dokumentów UB, WOP i MO, w tym fotografii, pozwoliła na ustalenie tożsamości, okoliczności śmierci oraz miejsca pierwotnego pochówku „Odważnego”. Pracownicy Biura Poszukiwań i Identyfikacji liczyli na to, że ciało żołnierza NSZ mogło spocząć powtórnie w tym samym miejscu. Badania archeologiczne potwierdziły to przypuszczenie.
Historia jest o tyle niezwykła, że właściciel działki, na terenie, której stoi kapliczka przez 70 lat traktował to miejsce jako grób i troszczył się o niego. Inglot zostanie godnie pochowany wraz z innymi odnalezionymi żołnierzami niezłomnymi ze zgrupowania "Bartka" w kwaterze wojennej, która powstanie w przyszłym roku. Jeszcze nie ma decyzji, gdzie dokładnie kwatera będzie się mieścić. Wiadomo, że spocznie tam ponad 20 żołnierzy odnalezionych w Starym Grodkowie na Opolszczyźnie, miejscu kaźni tego ugrupowania. Żołnierze zostali zwabieni przez NKWD celem wyjazdu na Zachód, i podstępnie zamordowani, (wysadzono ich w powietrze granatami). Sam Henryk Flame – dodajmy - jest pochowany na cmentarzu w Czechowicach-Dziedzicach w grobie rodzinnym. Zginął zamordowany przez milicjanta w 1947 r., już po tym, gdy zdecydował się ujawnić.