Kontrowersyjny rockman Marilyn Manson doznał podczas sobotniego koncertu poważnego wypadku. Gdy gwiazdor wykonywał \"Sweet dreams\", runęła na niego ciężka dekoracja. Muzyka zabrało pogotowie, a trasa koncertowa została przerwana.
Sobotni koncert w nowojorskim klubie Hammerstein Ballroom zakończył się dla Marilyna Mansona dramatycznie. Słynący satanistycznymi fascynacjami muzyk, podczas śpiewania utworu grupy Eurythmics "Sweet dreams", wspiął się na dekoracje w kształcie dwóch pistoletów. Niestety, konstrukcja okazała się wadliwie umocowana i dekoracja spadła na scenę, przygniatając Mansona. Koncert natychmiast przerwano:
Nagle wszystko ucichło, można było usłyszeć spadającą na ziemię pinezkę. Ludzie podbiegli do Mansona, były nawet plotki, że nie żyje. Ale w końcu przyniesiono nosze i go zabrano
- relacjonuje świadek zajścia Yousif Al Zaid w rozmowie z "The Guardian".
Muzyk wylądował w szpitalu, na razie nie wiadomo kiedy powróci do koncertowania, a jego najbliższe występy przełożono na inny termin.
WIDEO: