To było do przewidzenia - chwalona przez krytyków i widzów druga część filmu "Deadpool" była najchętniej oglądaną w miniony weekend produkcją. Obraz zarobił już na świecie ponad 300 mln dolarów.
Po przeżyciu groźnego wypadku podczas serfowania, Wade Wilson (Ryan Reynolds) stara się spełnić swoje marzenia o sławie jako hodowca buldoga francuskiego, jednocześnie żyjąc w otwartym związku z ukochaną kobietą. Próbuje odzyskać swoją pasję do życia, toczy walki z wojownikami ninja i człowiekiem z metalu. Podróżuje po całym świecie, by odkrywać znaczenie rodziny, przyjaźni i by ubogacić swoje życie seksualne.
- tak brzmi opis fabuły filmu, który szturmem zdobył serca widzów i krytyków w miniony weekend. Druga część słynnego "Deadpoola" zarobiła w USA przez trzy dni 125 mln dolarów, a na całym świecie - ponad 300 mln dolarów.
Choć produkcja okazała się niewątpliwie hitem, to nie pobiła jednak rekordu, który w 2018 roku należy nadal do "Czarnej pantery" (697,8 mln dol), na drugim miejscu plasują się nowi "Avengersi" (595 mln dol), na trzecim thriller "Ciche miejsce" (176,2 mln dol), a na czwartym - "Player One" Stevena Spielberga (134,9 mln dol).