Macauley Culkin, aktor, który zasłynął rolą tytułowego "Kevina samego w domu", po prawie 30 latach powrócił do swojej kreacji. Wszystko za sprawą reklamy Google promującej specjalnego "wirtualnego pomocnika". Problem w tym, że widok samotnego dorosłego mężczyzny "rozmawiającego" z komputerem, zamiast rozbawić, wzbudza smutek i przerażenie. Może dlatego, że są ludzie, których życie tak właśnie wygląda.
Umieszczona w sieci przez Google reklama, w zamiarze mająca w zabawny sposób promować Google Assistance, czyli swego rodzaju "wirtualnego pomocnika", w gruncie rzeczy okazała się brutalną diagnozą naszych czasów. Na klipie widzimy, jak dorosły już Kevin (w tej roli niezmiennie Macauley Culkin), po 28 latach znowu budzi się w pustym domu. "Towarzyszy" mu jedynie wspomniany produkt Google, który udziela mu podstawowych informacji i ... skutecznie odcina Kevina od świata (chłopak nawet nie otwiera drzwi dostawcy pizzy, zbywając go za pomocą... tabletu). Nawet misterny plan pozbycia się włamywaczy współczesny bohater uruchamia za pomocą krótkiej komendy wydanej komputerowi.
Prawdopodobnie, w zamiarze twórców reklamy, filmik miał w zabawny sposób pokazać dzisiejsze cuda technologii. Problem w tym, że w finale nagrania, inaczej niż w filmowym pierwowzorze, do Kevina nie dołączają bliscy, a wniosek, jaki płynie z reklamy właściwie można sprowadzić do tego, że technologiczne wynalazki są w stanie wypełnić samotność i na dobrą sprawę, drugi człowiek jest nam do niczego niepotrzebny (nabiera to szczególnego znaczenia w kontekście trudnej biografii Macauleya Culkina i problemów aktora z uzależnieniem od narkotyków). Zgadzacie się?