Ani "Atak paniki" Pawła Maślony, ani "53 wojny" Ewy Bukowskiej czy "Via Carpatia" Klary Kochańskiej i Kaspra Bajona nie przywiozły z czeskiego festiwalu statuetek. Jedynym polskim akcentem był film „Kawki na drodze” Olmo Omerzu, koprodukcja czesko-słoweńsko-polsko-słowacka. Za najlepszy film w Karlowych Warach uznano "Îmi este indiferent daca în istorie vom intra ca barbari" rumuńskiego reżysera Radu Jude.
Film „Kawki na drodze” Olmo Omerzu, koprodukcja czesko-słoweńsko-polsko-słowacka, otrzymał w sobotę nagrodę za reżyserię na 53 międzynarodowym festiwalu filmowym w Karlowych Warach. Polską producentką filmu jest Natalia Grzegorzek z Koskino. Muzykę do filmu drogi, który opowiada o chłopięcej przyjaźni, skomponował polski muzyk Paweł Szamburski. Produkcję dofinansował Polski Instytut Sztuki Filmowej. Omerzu jest Słoweńcem, ukończył studia w praskiej szkole filmowej (FAMU).
Główną nagrodę festiwalu w Karlowych Warach, Kryształowy Globus, otrzymał rumuński reżyser Radu Jude za film „Jest mi wszystko jedno, że zapiszemy się w historii jako barbarzyńcy”. Koprodukcja rumuńsko-czesko-francusko-bułgarsko-niemiecka opowiada o czystkach etnicznych na froncie wschodnim z 1941 r., które mają na sumieniu rumuńscy żołnierze. Film ten otrzymał też prestiżową nagrodę „Europa Cinemas Label” w konkursie „Na Wschód od Zachodu”.
Karlowe Wary uhonorowały także Kryształowym Globusem za nadzwyczajny wkład w kinematografię światową amerykańskiego reżysera, scenarzystę i producenta Barry'ego Levinsona, twórcę takich filmów jak m.in. "Rain Man" i "Good Morning, Vietnam".