Arthur Brand, bo o nim mowa, w ciągu ostatnich trzech dekad odzyskał ponad 200 skradzionych dzieł sztuki, i zyskał przydomek „Holenderskiego Indiany Jonesa”. Trzy tygodnie po kradzieży skontaktował się z nim pewien człowiek twierdząc, że robi to w imieniu osoby, w której domu przechowywana jest relikwia.
Kilka dni później, o 10:30 wieczorem, zadzwonił dzwonek do drzwi. Wyjrzałem z balkonu na zewnątrz iw ciemności zobaczyłem pudło. W środku był nienaruszony relikwiarz. Poczułem ulgę, gdyż siedem do ośmiu procent skradzionych dzieł sztuki jest zwracanych, ale większość ulega zniszczeniu.
– powiedział w wywiadzie dla BBC.
Arthur Brand sądzi, iż wie, dlaczego złodzieje oddali swój łup.
Ukraść taką relikwię, a potem przechowywać krew Jezusa w swoim domu, to może jakoś wpływać na sumienie i niepokoić. Ponadto zapewne zdali sobie sprawę, że nie będą mogli jej sprzedać.
Nie wiadomo dlaczego złodzieje oddali relikwiarz Brandowi– może też są Holendrami lub znali jego dokonania. Tak czy inaczej Brand dopisał sobie kolejny sukces do swojej listy, na której znajdują się m.in. pierścionek skradziony z Uniwersytetu Oksfordzkiego, który kiedyś należał do Oscara Wilde'a, obraz Pabla Picassa skradziony z jachtu księcia saudyjskiego oraz arcydzieło Salvadora Dali skradzione z holenderskiego muzeum. Niewątpliwie najsłynniejszym jego sukcesem było odnalezienie koni Hitlera, (wielkich posągów z brązu wykonanych przez nazistowskiego artystę Josefa Thoraka do ozdobienia gmachu Kancelarii Rzeszy). Co ciekawe Brand na ogół sam finansuje swoje śledztwa. Odzyskał dzieła sztuki o wartości szacowanej na 250 milionów funtów, jak twierdzi, to ponad 200 obiektów. To, że złodzieje oddali właśnie jemu Relikwiarz z Przenajdroższą Krwią ma dla detektywa ogromne znaczenie.
Jestem katolikiem. a ta relikwia to bycie tak blisko Jezusa, jak tylko można. Było to dla mnie autentyczne, religijne przeżycie.
– mówił w wywiadzie.
Relikwiarz wrócił już do opactwa w Normandii.