Kilka lat temu włoscy naukowcy odkryli w kaplicy Medyceuszy we florenckiej bazylice San Lorenzo, wejście do krypty, w której spoczywał ostatni władca Toskanii z dynastii Medici – Jan Gaston Medyceusz. Pod marmurowym dyskiem w podłodze znajdowały się schody prowadzące w dół.
Oprócz sarkofagu księcia stały tam małe trumienki dzieci i liczne małe kości. Jeden z dziewięciu szkieletów należał prawdopodobnie do Filipa, najmłodszego syna Franciszka I Medyceusza i Joanny Habsburg – o którym można przeczytać w źródłach z epoki, że był chłopcem słabym i chorowitym. Archeolodzy zbadali wszystkie szkielety i odkryli, że wszystkie dzieci (od noworodka do pięciolatka) cierpiały na krzywicę, typowej choroby związanej z niedożywieniem i ubóstwem. Świadczyły o tym deformacje czaszek, łukowate nogi i zgięte ramiona. Jak tacy bogaci i potężni ludzie mogli paść ofiarą „choroby nędzarzy”? Naukowcy uważają, że było to połączenie złej diety i braku witaminy D. Dość szybko przestawano karmić dzieci mlekiem kobiecym przechodząc na papkę z chleba, jabłek i płatków zbożowych, a w czasie zimy i jesienią trzymano je w zamkniętych pomieszczeniach. W dodatku brak witaminy D dotyczył także szlachetnie urodzonych kobiet, które zgodnie z ówczesną modą nakładały na twarz grubą warstwę pudru, by chronić się przed słońcem. Blada skóra była bowiem oznaką… zdrowia i dobrego urodzenia. Odróżniała damy od pracujących w polu wieśniaczek.