"Działalność PISF była zgodna z prawem; nie zatrudniałam tam członków swojej rodziny" - napisała na Facebooku była dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Magdalena Sroka, odnosząc się do doniesień nt. negatywnych wniosków z kontroli przeprowadzonej w instytucji.
Wokół zleconego przez resort kultury audytu w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej zawrzało najpierw po wywiadzie "Gazety Polskiej" z obecnym dyrektorem PISF-u Radosławem Śmigulskim:
Ocena jest negatywna, wręcz porażająca. Instytut opanował chaos, brakowało procedur, analiz, sprawozdań. Panował nepotyzm. Przede mną ogromne wyzwanie menedżerskie.
- mówił Śmigulski w rozmowie z Magdaleną Piejko i Magdaleną Fijołek.
Jeszcze głośniej o feralnym audycie zrobiło się po kolejnych doniesieniach medialnych, z których wynika, że w latach 2016-2017 część pieniędzy przekazywanych do PISF z MKiDN miała trafiać do osób bliskich dyrektor Sroce. Doniesienia dotyczyły także nagród, które w październiku 2016 r. miały otrzymać 2/3 pracowników instytucji i które miały wynosić ponad 10 tys. zł. Media pisały także o zawieranych przez PISF nierejestrowanych umowach cywilnoprawnych.
Magdalena Sroka - odnosząc się do tych zarzutów - zamieściła w poniedziałek na swoim profilu na Facebooku oświadczenie.
W związku z doniesieniami medialnymi zawartymi w artykule pt. "Nepotyzm, nagrody i umowy na gębę w rządowej instytucji" z dnia 9 kwietnia 2018 roku, opublikowanego przez Gazetę Codzienną Fakt oświadczam, że za lata 2015, 2016 i 2017 kluczowy biegły rewident powołany przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego przyjął, że działalność Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej była zgodna z przepisami prawa i postanowieniami statutu oraz z ustawą o rachunkowości i ustawą o finansach publicznych
- napisała była dyrektor PISF.
Nigdy nie zatrudniałam ani nie współpracowałam z żadnym członkiem swojej rodziny
- napisała Sroka i dodała, że nie zna wyników opisywanego przez media audytu.
Nigdy nie przedstawiono mi jego treści i nie pozwolono odnieść się do tez w nim zawartych
- czytamy w oświadczeniu. Sroka zapowiedziała także, że dalsze rozpowszechnianie krzywdzących jej informacji "o rzekomych nieprawidłowościach w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej" spowoduje skierowanie sprawy na drogę sądową.
Do wniosków z audytu odniósł się także obecny dyrektor PISF Radosław Śmigulski.
Generalna ocena audytora jest negatywna. Niemniej, jest to audyt ogólny, w mojej ocenie niedostatecznie jeszcze pogłębiony. Postępowanie trwało od paru tygodni, w tej chwili trwają pogłębione audyty w czterech obszarach. Po wynikach będę lepiej wiedział, co działo się w instytucji, którą kieruję
- mówił w poniedziałek.
Dyrektor PISF zwrócił też uwagę na istniejący w Instytucie nepotyzm.
Można odnieść wrażenie, że połowa zatrudnionych miała zatrudnionego kogoś od siebie z rodziny, o rekordzistach pisała dzisiaj (w poniedziałek - PAP) prasa - cztery osoby z rodziny księgowej, trzech członków rodziny kierowcy
- powiedział. Zaznaczył jednak, że tych 30 osób już w PISF nie pracuje, z innych przyczyn.
Śmigulski wskazał również, że "W PISF jest szereg uchybień, które pojedynczo nie wywołują wielkiego szoku, natomiast w połączenie ich wszystkich w jednej instytucji tworzy sytuację absolutnego chaosu organizacyjnego i strukturalnego".
CZYTAJ WIĘCEJ: Szef PISF o sytuacji w polskim kinie: panował chaos i nepotyzm. Przede mną ogromne wyzwanie