- Z tego, co ona mówi i na podstawie publicznej aktywności wynika, że jest nieodrodną córą Moskwy, czerwonej propagandy. Można by ją przenieść w lata czterdzieste czy pięćdziesiąte i wyobrazić sobie, że mówiłaby dokładnie to samo, co dzisiaj - mówi w rozmowie z Niezalezna.pl prezes Stowarzyszenia Rodzin Żołnierzy Wyklętych Tadeusz Płużański o Joannie Senyszyn. Posłanka Lewicy stanęła przed sądem ws. wpisów w sieci, szkalujących partyzantkę antykomunistyczną.
Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się w poniedziałek proces przeciwko poseł Joannie Senyszyn z powództwa Stowarzyszenia Rodzin Żołnierzy Wyklętych (SRŻW) oraz członków rodzin Żołnierzy Niezłomnych, wspieranych przez Redutę Dobrego Imienia (RDI). Na pierwszej rozprawie przesłuchanych zostało czterech członków rodzin Żołnierzy Wyklętych: Tadeusz Płużański, Maryla Ścibor-Marchocka, Aleksandra Moroń oraz Zbigniew Człowiekowski.
Portal Niezalezna.pl spytał Tadeusza Płużańskiego, prezesa SRŻW, syna prof. Tadeusza Płużańskiego - uczestnika podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego oraz więźnia politycznego w okresie stalinizmu - o argumentację Joanny Senyszyn zawartą w odpowiedzi na pozew. Jak przekazał, „zarówno pozwana, jak i jej adwokat domagają się odrzucenia pozwu w całości”.
– Twierdzą, że jest niezasadny, że ona [J. Senyszyn-red.] chce sama decydować o tym kto jest Żołnierzem Wyklętym, a kto nie jest. Twierdzi też, że część pozywających to nie są rodziny Żołnierzy Wyklętych, że mój tato (a zatem i rtm. Witold Pilecki) to nie byli Żołnierze Wyklęci – tłumaczył nasz rozmówca.
- Pani Senyszyn upiera się też, że działania Wyklętych „nie były żadną kontynuacją walki”, że to były działania przypadkowych „grup bandyckich nie związanych wcześniej ani z Armią Krajową, ani z polskim rządem” – dodał.
Płużański stwierdził, że pozwana podtrzymała wszystko, co zawarła w swoich wpisach, nazywając Żołnierzy Wyklętych „mordercami ludności cywilnej i dzieci popełniającymi zbrodnie i rabunki”. Domaga się też likwidacji święta Żołnierzy Wyklętych.
- Co jest już zupełnie kuriozalne, pani Senyszyn powołuje się na swojego ojca, który – jak twierdzi – był żołnierzem Armii Krajowej. I to jej zdaniem była prawdziwa walka, a po tym tzw. „wyzwoleniu” nie trzeba było już walczyć, tylko odbudowywać kraj – relacjonował Tadeusz Płużański.
Z argumentacji, którą przytoczył publicysta, wynika, że Joanna Senyszyn nie powołała się na żadne wiarygodne opracowania historyczne, a jedynie sugerowała, że ma prawo do swojej oceny tych tragicznych zdarzeń. Spytaliśmy, wobec tego, czy strona powodowa zamierza wnioskować o pinię biegłych z IPN.
- Myślę, że podczas kolejnych etapów sprawy to się wyjaśni. Tu trzeba się zastanowić nad powołaniem jakiegoś biegłego historyka, ale na razie sąd nie wchodził w kwestie historyczne, a raczej skupił się na tym w jaki sposób my się czuliśmy dotknięci publikacjami pani Senyszyn – wyjaśnił.
Poproszony o ocenę kontekstu szkalujących publikacji w odniesieniu do przeszłości Joanny Senyszyn Tadeusz Płużański stwierdził, że „wszystko tu się spina” i jest to „coś naturalnego dla tego środowiska”.
– Komuniści tak mają. Nie znoszą Żołnierzy Wyklętych i niepodległości. Nie znoszą tych, którzy nie uznawali ich władzy i okupacji sowieckiej. To są sprawy – jeśli nie rodzinne, bo jak zrozumiałem tak nie jest, choć nigdy tego nie badałem – to środowiskowe. Ona ewidentnie jest komunistką i tego nie kwestionuje
- przekonywał prezes SRŻW.
- To, co ona głosi od lat, szczególnie w okolicach 1 marca, to są dokładnie te same tezy, ta sama propaganda, którą my i nasi przodkowie słyszeliśmy w latach czterdziestych i pięćdziesiątych. Na podstawie tych właśnie komunistycznych kłamstw, ohydnych zarzutów, przypisywaniu bohaterom najgorszych cech, nasi ojcowie byli ciężko represjonowani i mordowani – podkreślił.
Zdaniem Płużańskiego, Joanna Senyszyn „zdaje sobie sprawę, że stosuje wstrętną, zbrodniczą propagandę”.
- (…) Z tego, co ona mówi i z tego, co robi, wynika, że jest nieodrodną córą Moskwy, czerwonej propagandy. Można by ją przenieść w lata czterdzieste czy pięćdziesiąte i wyobrazić sobie, że mówiłaby to, co dzisiaj. Przerażające jest to, że ta osoba nie zauważyła nawet, że się czasy zmieniły. Zakładam, że jakby mogła, to dzisiaj by oskarżała Żołnierzy Wyklętych o najgorsze zbrodnie; byłaby prokuratorem, sędzią, a może nawet katem, bo „jeżeli ktoś jest przestępcą, to trzeba go zlikwidować” – żadnej refleksji
- ocenił.
Przypomniał, że Joanna Senyszyn jest „profesorem akademickim wychowującym młodzież”.
– To jest przerażające, że młodzież ma za nauczycielkę taką osobę, która jest żywcem wyjęta z czasów najgorszego terroru. My między innymi dlatego wystąpiliśmy na drogę sądową, żeby ona odwołała wszystkie te swoje bzdury i kłamstwa i przestała ogłupiać młodzież
– zaznaczył Płużański.
Jak wskazał, istotne dla całej sprawy jest także i to, że Senyszyn jest czynnym politykiem, a jednocześnie nie uznaje polskiego porządku prawnego. – Jeśli pani Senyszyn kontestuje święto Żołnierzy Wyklętych, to znaczy, że sprzeniewierza się nie tylko wiedzy historycznej, ale również porządkowi prawnemu. Ona zachowuje się, jakby to wszystko jej nie dotyczyło; z nią się rozmawia jak ze ścianą – tłumaczył.
Przesłuchanie Joanny Senyszyn sąd zaplanował na 26 października br.