Tym, którzy wahają się, na co pójść w weekend do kina z rodziną, z czystym sumieniem polecamy nową odsłonę „Smerfów”. Choć to produkcja na wskroś nowoczesna, to nie dość, że czerpie wszystko co najlepsze ze swojego pierwowzoru, niesie również za sobą ważne przesłanie o zwyciężaniu zła dobrem. Jednym słowem – smerfastycznie!
Pracuś, Osiłek, Łasuch, Ciamajda czy Laluś to imiona znane każdemu, kto choć raz w życiu miał z niebieskimi stworzeniami do czynienia – czy to przy okazji książek autorstwa belgijskiego rysownika Pierre’a Culliforda (tworzącego pod pseudonimem Peyo), czy oglądając popularną serię emitowaną w latach 80. i 90. przez telewizyjną Jedynkę.
I choć dziś do społeczności Smerfów dołączyły tak nieszablonowe postacie jak Smerf Paranoik czy Smerf Gryziblat (sic!), a fabuła „Poszukiwaczy zaginionej wioski” nie stroni od rozwiązań rodem z XXI w., to klimat pełen humoru i mądrego przekazu zostaje ten sam.
Tym razem kluczową rolę odgrywa Smerfetka – czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego jest jedyną dziewczyną w wiosce? I jaka jest jej charakterystyczna cecha, skoro każdy inny Smerf w czymś się specjalizuje (nawet jeśli są to tarapaty, jak w przypadku Ciamajdy)? Twórcy opierają fabułę na prostej i znanej formule: bohaterka-outsiderka opuszcza bezpieczny dom rodzinny i udaje się w podróż, by dowiedzieć się prawdy o swoich korzeniach. W ślad za nią ruszają przyjaciele, a wspólna wędrówka pozwala odkryć, że wioska dowodzona przez Papę Smerfa to nie jedyna smerfna ferajna w okolicy. Jak zwykle, plany niebieskich bohaterów krzyżuje zły Gargamel wespół z nieodłącznym i swoją inteligencją bijącym czarnoksiężnika na głowę kotem Klakierem.
Obserwując reakcje najmłodszych widzów podczas pokazu przedpremierowego, widać było, że dali się porwać historii, a głośne salwy dziecięcego śmiechu co chwila wypełniały kinową salę – nie tylko w tych momentach, gdy któryś z bohaterów potknął się, czy nabił sobie guza. Oprócz znakomitego humoru skrojonego tak zgrabnie, że bawi również dorosłego (Ciamajda i Osiłek absolutnie kradną show), na uwagę zasługuje rzecz najistotniejsza –
szlachetne przesłanie o tym, że to nie pochodzenie czy uroda, lecz nasze czyny składają się na to kim naprawdę jesteśmy, a w życiu warto być dobrym i uczciwym – choć pozornie nie zawsze się to opłaca.
W polskiej wersji językowej bajki usłyszymy m.in. Małgorzatę Sochę i Margaret, która śpiewa również promujący bajkę utwór "Blue Vibes".
WIDEO:
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#Margaret #smerfetka #osiłek #laluś #bajka #smerfy
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Magdalena Jakoniuk