10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Monte Cassino ‒ wielki bój o wrota do Rzymu

18 maja 1944 r. na ruinach klasztoru Monte Cassino zatknięta została polska flaga ‒ zakończyła się jedna z najdłuższych i najkrwawszych bitew II wojny światowej. 

wikipedia.pl
wikipedia.pl
18 maja 1944 r. na ruinach klasztoru Monte Cassino zatknięta została polska flaga ‒ zakończyła się jedna z najdłuższych i najkrwawszych bitew II wojny światowej. 

Wiosna 1944 roku to nie był dobry czas dla sprawy polskiej. Chociaż cała prawda o zdradzie, jakiej dopuścili się w Teheranie nasi sojusznicy, nie została jeszcze ujawniona, to słowa Winstona Churchilla wygłoszone na posiedzeniu Izby Gmin 22 lutego 1944 r. były dla Polaków szokiem. Brytyjski premier powiedział m.in.: „Nie gwarantowaliśmy nigdy żadnej określonej linii granicznej Polski”. Stało się jasne, że Churchill i Roosevelt „dogadali się” ze Stalinem i zapewne zgodzili, aby wschodnią granicę Rzeczypospolitej stanowiła tzw. linia Curzona ‒ a przecież za tą, wymyśloną zresztą przez brytyjskich polityków u schyłku I wojny światowej, „granicą” pozostały domy rodzinne wielu żołnierzy naszego Drugiego Korpusu…

Gen. Leese prosi o pomoc

W tej dość niekomfortowej dla strony polskiej sytuacji, 23 marca do gen. Andersa przyjechał dowódca brytyjskiej 8. armii, gen. Oliver Leese. Przedstawił sytuację na froncie włoskim, gdzie głównym problemem była konieczność przełamania przecinającej Półwysep Apeniński niemieckiej linii Gustawa. Najsilniejszym punktem oporu tych umocnień było centralne pasmo wzgórz, zwieńczone świetnie ufortyfikowanym (chociaż zburzonym w czasie nalotów) klasztorem na wzgórzu Monte Cassino. Walki o ten odcinek frontu trwały już od stycznia i trzy kolejne uderzenia alianckie skończyły się porażką. Teraz planowano czwarte zmasowane uderzenie, w którym główną rolę miał odegrać polski Drugi Korpus. Gen. Leese chciał wiedzieć, czy dowódca polskiej formacji wyraża na to zgodę. Po krótkim namyśle Anders odpowiedział twierdząco. 

Nadzieja umiera ostatnia

Dlaczego, mimo widocznej już zdrady aliantów, widma olbrzymich strat (już wkrótce negatywne stanowisko wobec tej akcji zajmie Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych gen. Kazimierz Sosnkowski), gen. Anders przystał na propozycję brytyjskiego generała? O motywach swojej błyskawicznej decyzji pisał po latach tak: „Podtrzymałoby [to] na duchu opór walczącego kraju. Przyniosłoby dużą chwałę orężowi polskiemu”. Te słowa, pisane z perspektywy czasu, brzmią dobrze, sądzę jednak, że ważniejszy był inny czynnik. 

Pomimo niepokojących sygnałów, wielu naszych polityków i dowódców ciągle żyło nadzieją, że mimo wszystko alianci nie zostawią nas na pastwę Sowietów, że zdrada nie może być zapłatą za tak olbrzymią daninę polskiej krwi. Nadzieja umiera ostatnia – zatem do końca wojny nosili ją w sercach nie tylko ludzie pokroju Andersa, ale i każdy walczący u boku aliantów polski szeregowiec. Nie można więc było podjąć innej decyzji, bo droga do Europy, droga do zakończenia wojny wiodła przez Półwysep Apeniński. To zaś wymagało zdobycia „Wrót do Rzymu”, czyli ufortyfikowanej linii Gustawa. My wówczas nie zdradziliśmy ani nie zawiedliśmy sojuszników. Naiwność? Nie, po prostu przekonanie o konieczności dotrzymywania umów i wierności własnym zasadom…

Cały artykuł Andrzeja Wrońskiego o bitwie pod Monte Cassino można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska"

 



Źródło: Tygodnik Gazeta Polska

#rocznica #korpus #2 #Cassino #Monte

Andrzej Wroński