Po zakończeniu II wojny światowej Związek Sowiecki uzależnił państwo polskie i narzucił mu swój porządek. Moskwa zrobiła to jeszcze bardziej perfekcyjnie wobec świata i o wiele bardziej okrutnie wobec Polaków niż swego czasu car. Mordując niepokornych polskich patriotów, wiernych legalnemu rządowi w Londynie, sterowała polskim życiem politycznym. Wykorzystywała do tego uległych sobie komunistów.
Po sfałszowanych w 1947 r. wyborach Sejm przyjął nazwę konstytucyjnego i dwa lata później faktycznie zaczęto prowadzić prace nad nową konstytucją. Polska Ludowa nie mogła przecież funkcjonować w oparciu o sanacyjną konstytucję kwietniową. Wzorując się na jedynie słusznej konstytucji stalinowskiej z 1936 r., przygotowano wstępny projekt ustawy zasadniczej i oczywiście wysłano go do Moskwy.
Towarzysz Stalin naniósł kilkadziesiąt poprawek i dopiero wtedy dokument ten mógł zostać pokornie przyjęty przez polskich towarzyszy. W dniu 22 lipca 1952 r. Sejm uchwalił konstytucję Polski Ludowej.
Zarówno konstytucja sowiecka z 1936 r., jak i ta z 1952, zawierały w treści wiele demokratycznych sformułowań, łącznie z zasadą trójpodziału władzy. W tym fałszu tkwiła właśnie istota systemu sowieckiego. Treść dokumentów konstytucyjnych mieściła się jak najbardziej w przyjętym na świecie kanonie demokratycznym.
Praktyka wyglądała zupełnie inaczej. Władza, czyli ośrodek decyzyjny w systemie komunistycznym, znajdowała się w rękach I sekretarza partii i Biura Politycznego. Konstytucja stalinowska stanowiła jedynie element „dekoracyjny” w ów system wkomponowany. Przetrwała ona zresztą w Polsce, z niewielkimi zmianami, do 1989 r. W 1976 r. wpisano do niej złowieszczy zapis o przyjaźni z ZSRR.
Cały artykuł Małgorzaty Gmurczyk-Wrońskiej i Andrzeja Wrońskiego o polskich konstytucjach w XIX i XX wieku do przeczytania w aktualnym tygodniku "GP"
Reklama