Brytyjski minister zdrowia Matt Hancock przyznał dziś, że szpitale zmagają się z deficytem odzieży i środków ochrony osobistej dla personelu medycznego. Polityk podkreślił, że liczba zgonów w domach opieki stanowi więcej, niż 2 proc. ogółu ofiar koronawirusa.
- Mamy deficyt fartuchów ochronnych, to jest punkt krytyczny w tej chwili. Kolejnych 55 tys. fartuchów przybędzie dzisiaj i pracujemy nad zdobyciem kolejnych za granicą
- powiedział Hancock.
W Wielkiej Brytanii głośnym echem odbiła się wypowiedź jednego z regionalnych dyrektorów NHS, publicznej służby zdrowia, który powiedział stacji BBC, że ma zapas fartuchów na mniej niż 24 godziny.
- Chciałbym móc machnąć czarodziejską różdżką i sprawić, by środki ochrony osobistej spadały z nieba w dużych ilościach. Ale biorąc pod uwagę naszą globalną sytuację, w której jest ich mniej na świecie, niż świat potrzebuje, pozostaje to oczywiście ogromnym punktem krytycznym
- mówił Hancock.
Minister zdrowia zapytany został też, czy możliwe jest, by liczba zgonów w domach opieki stanowiła mniej niż 2 proc. wszystkich zgonów z powodu koronawirusa. - Nie. Mogę powiedzieć z wysokim stopniem pewności, że ten odsetek jest większy niż wspomniana liczba - odparł. Dodał też, że większość zgonów z powodu koronawirusa poza szpitalami ma miejsce w domach.
Codzienne statystyki ministerstwa zdrowia uwzględniają tylko zgony w szpitalach, które stanowią zdecydowaną większość wszystkich przypadków śmiertelnych wśród zakażonych koronawirusem, tym niemniej faktyczna liczba ofiar śmiertelnych wirusa jest, jak się szacuje, o 10-15 proc. wyższa.
Podczas tego samego przesłuchania w komisji Anthony Costello, pediatra i epidemiolog z University College London, ocenił, że rządowa odpowiedź na epidemię była spóźniona. Powiedział także, że całkowita liczba ofiar koronawirusa w Wielkiej Brytanii może sięgnąć 40 tys. i być najwyższa w Europie.
W piątek po południu brytyjskie ministerstwo zdrowia podało, że w ciągu poprzedniej doby zmarło kolejne 847 osób i łączna liczba zgonów wzrosła tym samym do 14 576.