Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Ten lek pomaga w walce z koronawirusem? Lekarze: Nie ma na to żadnych dowodów

Amantadyna, lek stosowany w leczeniu schorzeń neurologicznych, wywołała ostatnio duże w naszym kraju zainteresowanie, ponieważ pojawiły się podejrzenia, że może być przydatna we wczesnych postaciach zakażenia wywołanego przez koronawirusy.  „Nie ma żadnych podstaw merytorycznych ani naukowych do stosowania amantadyny w zakażeniach wywołanych przez koronawirusa SARS-CoV-2” – przekonuje prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych prof. Robert Flisiak.

zdjęcie ilustracyjne,
zdjęcie ilustracyjne,
Ирина Ирина/pixabay.com/service/license/

Lek ten oficjalnie jest wykorzystywany w leczeniu choroby Parkinsona, stwardnienia rozsianego oraz ostrego uszkodzenia mózgu. Jednak wykazuje także działanie przeciwwirusowe i może hamować zakażanie komórek układu oddechowego.

Niektórzy lekarze w Polsce twierdzą, że amantadyna jest pomocna w zmaganiach z chorobą COVID-19. Pulmonolog z Przemyśla dr Włodzimierz Bodnar zapewnia, że ma udokumentowanych ponad 100 przypadków wyleczeń z choroby COVID-19 przy użyciu tego leku. 

Stwierdzenie to wywołało jednak wiele kontrowersji w środowisku medycznym. Amantadyna nie została umieszczona w najnowszych, trzecich już rekomendacjach Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych dotyczących leczenia choroby COVID-19 (opublikowanych 13 października 2020 r.).

Nie zrobiliśmy tego, ponieważ nie sądziliśmy, że będzie to potrzebne. Nie ma bowiem żadnych podstaw merytorycznych ani naukowych do stosowania amantadyny w zakażeniach wywołanych przez koronawirusa SARS-CoV-2.
- przekonywał prezes Towarzystwa prof. Robert Flisiak.

Specjalista, który jest kierownikiem Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, mówił o tym podczas wirtualnej konferencji prasowej poświęconej chorobom zakaźnym w Polsce, w tym COVID-19. 

Zwrócił uwagę, że nie ma żadnych badań klinicznych dotyczących amantadyny, przeprowadzonych w sposób kontrolowany. 

Pojedyncze doniesienia pokazują jedynie chorych, którzy z dużym prawdopodobieństwem i tak by wyzdrowieli. Bo stadium bezobjawowe lub skąpoobjawowe wywołane przez koronawirusy SARS-CoV-2 występuje u 90 proc. wszystkich zakażonych, jawnych klinicznie. Jeśli ktoś twierdzi, że przeleczył kilkudziesięciu chorych amantadyną i odniósł skutek - to jest wysokie prawdopodobieństwo, że w tej populacji taki sam efekt uzyskałby, nie stosując niczego
- wyjaśniał. 

Specjalista zwraca uwagę, że lek nie znalazł także zastosowania w leczeniu grypy.

Podkreślam: nie ma nawet przesłanek merytorycznych do tego, żeby stosować amantadynę. Podkreślam to ze względu na szerzące się dziwne promocje tego leku, który nie znalazł zastosowania również w grypie, o czym powinniśmy też pamiętać. Uznano, że w tej chorobie jest bardzo słabym lekiem i nie znajduje zastosowania od wielu lat.
- podkreślił.

Prof. Flisiak przyznał, że możliwości leczenia zakażeń SARS-CoV-2 są na razie ograniczone. 

Nie ma w tej infekcji tak silnych leków przeciwwirusowych, jak przyzwyczaiły nas inne zakażenia, takie jak wirusy HIV czy HCV (wywołujący zapalenie wątroby typu C). Ale mamy pewne leki i narzędzia.
- zapewnił.

Dodał, że zakażenie SARS-CoV-2 jest infekcją samoograniczającą się i na ogół kończy się po kilku dniach. 

To, co powoduje niebezpieczeństwo - to są następstwa tej infekcji wynikające z wniknięcia wirusa do dróg oddechowych i przemieszczenia się do pęcherzyków płucnych.
- tłumaczył. 

Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych podkreślił jednak, wymaga to zastosowania odpowiedniej terapii, w tym leków i podawania tlenu, co jest stosowane w szpitalach. 

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

#medycyna #koronawirus #epidemia #pandemia #zdrowie

ms