PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Tak wygląda walka z koronawirusem. "Po szalonej nocy skończył się tlen. Nigdy się to nie zdarzyło"

Personel medyczny we włoskich szpitalach ma ręce pełne roboty. - W czwartek rano, po szalonej nocy, włączył się alarm, ponieważ skończył się tlen. Nigdy się to nie zdarzyło, bo nigdy nie musieliśmy go tyle używać - przyznaje pielęgniarka, która swoimi odczuciami podzieliła się z mediami. Lekarze i pielęgniarki mocno przeżywają kontakt z pacjentami.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
pixabay.com,corriere.it

Maria Cristina Settembrese ma 54 lata i od 11 lat pracuje w szpitalu San Paolo w Mediolanie. Jest pielęgniarką, bierze udział w intubowaniu pacjentów. W wywiadzie dla jednej z najpopularniejszych włoskich gazet odsłoniła kulisy swojej pracy. Włoscy pacjenci, którzy trafiają do szpitali z zakażeniem koronawirusem, są przerażeni. Widać to w ich reakcjach. 

- Pewnego dnia byłam z anestezjologiem i 48-letnim pacjentem chorym na koronawirusa. Wyjaśniliśmy mu, że go intubujemy. Uścisnął mi dłoń i spojrzał na mnie. "Przysięgnij, że się obudzę" - powiedział. Odpowiedziałam, że się obudzi, a on dodał: "Mam dwie córki, chciałbym je ponownie zobaczyć". Myślałam o nim cały dzień, w masce pełnej łez...

- mówi, cytowana przez "Corriere della Sera". 

Jak dodaje Maria, personel medyczny musi pracować przy bardzo mocnym obciążeniu psychicznym. Liczy się nie tylko zmęczenie z powodu długiej pracy, ale i emocje w kontakcie z pacjentami. 

- Żyjesz tym wszystkim, tymi oczami, które na ciebie patrzą i proszą o pomoc, nawet jeżeli nie mogą wydobyć słowa. Oczywiście wielu się wyleczy. Ale im więcej dni, tym więcej jest pacjentów po pięćdziesiątce. Zwłaszcza ludziom starszym nie udaje się wygrać z chorobą. Musisz pracować i być świadomy, że nie możesz pozwolić, aby emocje wzięły górę. 

- wspomina.

Pada też pytanie o intensywność pracy. Maria decyduje się na porównanie:

- Wspinamy się po górach od rana do wieczora (...) Jesteśmy poza granicą zmęczenia. W czwartek rano, po szalonej nocy, włączył się alarm, ponieważ skończył się tlen. Nigdy się to nie zdarzyło, bo nigdy nie musieliśmy go tyle używać

- przyznaje. 

Dotychczasowy bilans we Włoszech to 1266 zmarłych zakażonych koronawirusem i ponad 17 tysięcy potwierdzonych przypadków. Śmiertelność z powodu koronawirusa wynosi 5,8 proc. - podał w dzisiejszym raporcie włoski Instytut Zdrowia.

 



Źródło: corriere.it, niezalezna.pl

#koronawirus #Włochy

redakcja