Zakończyliśmy pierwszą fazę oceny szybkich testów antygenowych służących wykrywaniu osób zakażonych COVID-19. Zestawiliśmy wyniki otrzymane tą metodą diagnostyczną z dwoma innymi dostępnymi metodami: molekularną i wykrywającą przeciwciała – poinformowała PAP pełnomocniczka ds. badań i rozwoju NIZP-PZH Anna Dela.
Zaznaczyła, że obecnie trwa druga faza tzw. walidacji – testowanie w warunkach szpitalnych.
W Polsce rekomendowane są testy genetyczne (molekularne) polegające na izolacji i wykryciu fragmentów genomu wirusa SARS-CoV-2. Materiałem, który podlega analizie w zaawansowanym technologicznie laboratorium, jest wymaz pobrany z dolnych lub górnych dróg oddechowych.
Natomiast testy serologiczne i antygenowe nie wymagają tak skomplikowanych technik laboratoryjnych. W pierwszym przypadku wykrywa się przeciwciała, w drugim białka wirusowe (antygeny), które organizm wytwarza w trakcie reakcji obronnej organizmu.
Resort zdrowia pod koniec ubiegłego tygodnia sprowadził 27 tys. testów antygenowych z Korei Południowej. Obecnie trwa ich walidacja, czyli ocena ich wiarygodności.
Szybkie testy antygenowe pozwalają na wykrycie koronawirusa w około 15 minut. Jak zapewniał w poniedziałek rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz, jeśli walidacja będzie pozytywna w najbliższym czasie do Polski dotrze ponad 100 tys. takich testów. Trafią one wtedy w pierwszej kolejności m.in. do jednoimiennych szpitali, oddziałów zakaźnych, gdzie służba medyczna po tzw. kontakcie będzie mogła być szybko diagnozowana.
Jak powiedziała pełnomocniczka ds. badań i rozwoju Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny pełna ocena testów gotowa będzie najprawdopodobniej do końca tego tygodnia. Wytłumaczyła, że w pierwszej fazie dokonano analizy porównawczej testów antygenowych z wynikami testów badających kwas nukleinowy wirusa (molekularny) oraz wykrywających przeciwciała (serologiczne).
- Pierwsza faza walidacji szybkich testów antygenowych zakończyła się. Polegała ona na porównaniu wyników badania antygenowego przeprowadzonego na osobach chorych na COVID-19, jak również tych zdrowych z wynikami testów molekularnych oraz serologicznych
– powiedziała Dela.
Obecnie trwa drugi etap walidacji w dwóch warszawskich szpitalach - MSWiA oraz zakaźnym.
- Próbki pobierane są od pacjentów, którzy mają wskazanie do diagnozy pod kątem SARS-CoV-2. Tym razem jednak z góry nie wiemy, jaki będzie wynik badania. Niemniej jednak porównujemy go tak samo, jak w pierwszej fazie, z wynikami testu molekularnego i serologicznego
– wytłumaczyła.
W tej fazie istotne jest znalezienie odpowiedzi na pytanie, kiedy wykonywać testy antygenowe i w jaki sposób interpretować jego wynik, ponieważ na pewnym etapie rozwoju choroby wykrywanie antygenu jest utrudnione albo wręcz niemożliwe.
- Najtrudniejsza jest ta faza wczesna i późna w zakażeniach. Chodzi o to, że objawy mogą się nie pojawiać. Ktoś może być zakażony, ale w jego organizmie nie pojawi się antygen, który mają wykrywać właśnie te testy. Natomiast w późnej fazie zakażenia może dochodzić do zaburzenia obrazu, bo występuje zbyt duża ilość przeciwciał
– wyjaśniła.
Pełnomocniczka dodała, że dlatego też wyniki badań należy zweryfikować u sporej liczby osób, zarówno zdrowych, jak i chorych oraz na różnych etapach choroby.
- Musimy pobrać wymazy i sprawdzić, czy wynik jest miarodajny i taki sam na różnych etapach zakażenia
– wyjaśniła.