- Amerykańska agencja ustaliła, że szczepionka zostaje zaakceptowana, jeśli wywołała ochronę u 50 proc. zaszczepionych. Tu szykuje się jedna drobna pułapka. Jeśli spełnione będzie to kryterium, tylko połowa się zabezpieczy. Gdy nastąpi całkowite rozluźnienie, to możemy mieć gorzej niż mamy - powiedział w rozmowie "W punkt" prof. Włodzimierz Gut, wirusolog z Narodowego Instytutu Zdrowia Publiczne - Polskiego Zakładu Higieny.
Od kilkunastu dni notujemy wysokie dzienne bilansy zakażeń koronawirusem w naszym kraju. Zdaniem prof. Włodzimierza Guta, przyczyną są nasilone kontakty międzyludzkie.
- Kontakty [międzyludzkie] nasiliły się i trafiliśmy na sytuację, w której osoby chore zetknęły się z pozostałymi i rozniosły wirusa, tak to zwykle bywa. Gdy zaczynamy się czuć zbyt pewnie, najczęściej dotyka nas niespodzianka, że sytuacja przestaje iść tak, jak chcemy
- powiedział w rozmowie z Katarzyną Gójską wirusolog.
Służby sanitarne wprowadzają obostrzenia w regionach o dużej liczbie nowy przypadków zakażenia, dzieląc powiaty na "zielone", "żółte" oraz "czerwone".
- Jeżeli ludzie na terenach ["czerwonych"] zastosują się do zaleceń, to [wirus] ograniczy się do tych terenów. Na pewno gdzieś pojawią się nowe przeniesienia, ale nie będzie dużych ognisk. Jeżeli będą usiłowali omijać rozporządzenia i wszystkie reguły, które są przyjęte - podam przykład: próbuję zrobić wesele na 150 osób, a ponieważ region jest "czerwony", przeniesiemy się do drugiego, który jest "zielony" i najprawdopodobniej zrobimy w ten sposób dwa [regiony] "czerwone". Z takiej próby ominięcia [obostrzeń] wirus na pewno skorzysta - stwierdził prof. Włodzimierz Gut.
Odnosząc się do zapowiedzi rozpoczęcia 1 września ponownego nauczania w szkołach, wirusolog stwierdził, że nie sposób jest wprowadzić jednolity system w całym kraju.
- Trzeba go dostosowywać do sytuacji w regionie. O tym będą decydować lokalnie - mogą przejść na [nauczanie] zdalne, rozszerzyć wymagania [sanitarne] w szkołach, ale objęcie całego kraju jednorodnym system restrykcyjnym nie byłoby najlepsze, ze względu chociażby na sam proces nauczania. Jednocześnie, jeżeli dopuszczamy rozluźnienie w innych obszarach np. hotele czy dyskoteki, możemy osiągnąć model włoski, gdzie niechcący zamknięto szkoły, a zapomniano o dyskotekach i klubach. To rzeczywiście spowodowałoby wzrost. Odpowiedź musi być dostosowana do sytuacji w konkretnych miejscach. Źródłem [zakażenia] jest człowiek i trudno oczekiwać, by człowiek mieszkający na Śląsku przeniósł [wirusa] na człowieka mieszkającego w Białowieży, jeśli się nie spotkają - powiedział profesor.
Na całym świecie trwa wyścig zmierzający do wyprodukowania szczepionki na koronawirusa. W ostatnich dniach produkcję takiej szczepionki zapowiedziała m.in. Rosja, co spotkało się z dużym sceptycyzmem ze strony wielu środowisk.
Prof. Gut wskazuje jednak, że szczepionka nie musi okazać się pewnym zabezpieczeniem przez wirusem SARS-CoV-2, a sytuacja epidemiczna może się pogorszyć mimo jej stosowania.
- Amerykańska agencja ustaliła, że szczepionka zostaje zaakceptowana, jeśli wywołała ochronę u 50 proc. zaszczepionych. Tu szykuje się jedna drobna pułapka. Osoby zaszczepione, a będą się szczepiły te, które nie chcą zmienić swojego stylu życia, uważają, że się zabezpieczą. Jeśli spełnione będzie to kryterium, tylko połowa się zabezpieczy, a sytuacja może być jeszcze gorsza niż w tej chwili. Teraz choruje do 20 proc. Jeśli nastąpi całkowite rozluźnienie, bo populacja się wyszczepi, a szczepionka da 50 proc., a nie 90 proc. uodpornienia, to możemy mieć gorzej niż mamy
- mówił w rozmowie "W punkt" wirusolog.