W Managui, stolicy Nikaragui odbyła się pierwsza na świecie gala boksu zawodowego od czasu wybuchu pandemii koronawirusa. Wszyscy uczestnicy wydarzenia przeszli obowiązkową dezynfekcję i nosili maski.
W programie było osiem walk, co oznaczało występ 16 nikaraguańskich bokserów.
Jesteśmy biednym krajem, a pięściarze muszą mieć pieniądze na życie. Nie mogą pozostać zamknięci w swoich domach
– stwierdził jeden z organizatorów gali - dawny mistrz świata, a dziś promotor Rosendo Alvarez. Dodał również:
Nie obawiamy się koronawirusa, żaden z zawodników nie musiał przejść kwarantanny. W całym kraju odnotowano trzy zgony z powodu tej choroby, ale to nie były osoby stąd. W Nikaragui nikt nie został zainfekowany.
Bokserzy byli dezynfekowani w ringu. Na czas walki mogli zdjąć maseczki ochronne.
Pojedynki były transmitowane przez państwowy kanał 6 oraz stację ESPN Latin America. Jak podkreślono w relacjach internetowych, mimo bezpłatnego występu na trybunach zajętych było ok. 10 proc. siedzisk. Hala w centrum sportowym im. Alexisa Arguello, innego byłego czempiona w boksie, może pomieścić osiem tysięcy ludzi. Tym razem świeciła jednak pustkami. Oficjalnej liczby widzów nie podano.
Kibice, którzy przyszli zobaczyć walki na żywo, mieli najpierw zdezynfekowane ręce, a potem mierzoną temperaturę, a następnie zajmowali miejsca w różnych częściach trybun, aby nie siedzieć w skupiskach.
Miejscowy rząd podkreśla, że choroba Covid-19 praktycznie nie dotyczy Nikaragui. Ministerstwo Zdrowia ujawniło tylko 11 pozytywnych przypadków; trzy osoby zmarły. To bardzo mało w porównaniu do sąsiednich krajów.
W Nikaragui odbywają się m.in. mecze piłki nożnej i ligi baseballowej, w mediach pojawiają się wzmianki m.in. o młodzieżowych turniejach zapaśniczych. Prezydent Daniel Ortega niedawno mówił o powrocie uczniów uczniów do szkół i pracowników państwowych do swych biur po 15-dniowych wakacjach. Z kolei rządowy Instytut Turystyki w tym miesiącu promował kilkadziesiąt imprez masowych, a były to np. karnawały i parady. Wszystkie te działania spotykają się z krytyką ze strony m.in. lokalnych epidemiologów