Zdecydowana większość Polaków poddanych przymusowej kwarantannie w związku z koronawirusem stosuje się do nałożonych zaleceń. Są jednak przypadki skrajnie nieodpowiedzialnego zachowania. Takim „popisał” się m.in. właściciel lokalu rozrywkowego, który działał pomimo zakazu. Mężczyzna wpuścił klientów do środka i sprzedał im napoje alkoholowe. Co szokuje, po interwencji policji następnego dnia zrobił dokładnie to samo…
Kwarantanna nakładana jest na osoby zdrowe, które miały styczność z osobami zakażonymi lub podejrzanymi o zakażenie koronawirusem. Trwa 14 dni. W jej czasie nie wolno opuszczać miejsca zamieszkania. Nie wszystkim jednak przyszło do głowy, by przestać myśleć wyłącznie o sobie, tylko dbać o otaczających nas ludzi - niekiedy bardziej narażonych na zakażenie koronawirusem.
W piątek rząd w związku z wprowadzeniem stanu epidemii podwyższył kary za nieprzestrzeganie zasad kwarantanny z 5 do 30 tys. zł. Jednak i takie metody nie działają na wszystkich.
W województwie pomorskim dwaj młodzi mężczyźni zostali zatrzymani w Człuchowie podczas złamania kwarantanny. Jednego policjanci zatrzymali już kolejny raz, a drugi tłumaczył, że poszedł na piwo z kolegami.
Pierwszy (rocznik 1985) tłumaczył dzielnicowemu, że chciał spotkać się kolegami i poszedł na działki napić się piwa, drugi (rocznik 1989) został już drugi raz złapany na złamaniu kwarantanny.
Brak wyobraźni można zarzucić właścicielowi jednego z lokali rozrywkowych. W sobotę 21 marca policjanci ujawnili, że w województwie wielkopolskim na terenie gminy Mikstat w jednym z lokali siedzą klienci i spożywają napoje alkoholowe. Nigdzie nie było informacji o zamknięciu lokalu.
„W rozmowie właściciele twierdzili, że wiedzą o obowiązującym zakazie, ale z czegoś muszą też żyć. Policjanci polecili zamknąć lokal i dopilnowali wykonania tego polecenia” – podał epoznan.pl.
Co ciekawe, kolejnego dnia sytuacja się powtórzyła. Właściciel uznał, że lokal może być otwarty, jeśli poinformuje klientów, że sprzedaż alkoholu odbywa się na wynos.
W tego typu przypadkach możliwe jest postawienie zarzutów z tytułu naruszenia art. 165 Kodeksu Karnego. Zgodnie z nim za sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób, powodując zagrożenie epidemiologiczne, grozi nawet 8 lat więzienia (3 w przypadku działania nieumyślnego).
Karę administracyjną w wysokości 5 tysięcy złotych nałożył Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Gnieźnie na kobiety, które 15 marca br. złamały obowiązek kwarantanny.
Policjanci pojechali skontrolować kobiety odbywające kwarantannę. Niestety nie zastali ich w domu. Okazało się, że wraz z innymi osobami znajdowały się 200 metrów dalej. Gdy zobaczyły radiowóz powróciły do miejsca zamieszkania.
Okazało się, że 20 marca br. kobiety również złamały ten zakaz udając się z psem do weterynarza. O tym fakcie policjanci również powiadomili Powiatowego Inspektora Sanitarnego.
Trudno wytłumaczyć zachowanie mężczyzny z Białegostoku. Mundurowi otrzymali dość nietypowe zgłoszenie od mężczyzny objętego kwarantanną. Oznajmił: „za pięć minut flacha i pizza inaczej sam pójdę i będę zarażał...
Zgłaszający zażądał, aby policjanci przywieźli mu pizzę i alkohol. W przypadku odmowy stwierdził, że sam pójdzie do sklepu i będzie kichał, kaszlał i zarażał koronawirusem inne osoby.
Na miejscu już po kilku minutach zjawili się policjanci, którzy od razu usłyszeli wykrzykiwane wulgaryzmy z jednego z balkonów. Mężczyzna, którego zachowanie wskazywało na to, że jest nietrzeźwy, wciąż wykrzykiwał swoje żądania. Policjanci stanowczo poinformowali mężczyznę o stosowaniu się do zasad kwarantanny i przestrzeganiu wprowadzonych ograniczeń.
Tomaszowscy policjanci podjęli niecodzienną interwencję na terenie gm. Jarczów. Mundurowi otrzymali zgłoszenie, że na łące siedzi nagi mężczyzna. 31-latek przyznał, że przebywa na kwarantannie ponieważ wrócił z Niemiec. Na miejsce została wezwana karetka pogotowia, która zabrała go do szpitala.
W trakcie kontroli drogowej, 36-latek poinformował policjantów, że jest zakażony koronawirusem. Policjanci z zachowaniem najwyższych środków ostrożności przystąpili do dalszych czynności. Szybko okazało się, że mężczyzna nie dość, że jest nietrzeźwy i ma zakaz prowadzenia pojazdów, to skłamał odnośnie stanu swojego zdrowia... Wszystko po to, żeby uniknąć odpowiedzialności za swoje przewinienia. Teraz mieszkańcowi Śląska grozi kara nawet do 8 lat więzienia.
Za wywołanie niepotrzebnej policyjnej czynności odpowie 63-latek z Zamościa, który powiadomił o samookaleczeniu oraz zarażeniu koronawirusem. Okazało się, że był zdrowy i nie potrzebował pomocy. Jako powód swojego niepoważnego zachowania podał chęć ujrzenia policjantów w kombinezonach ochronnych. Mężczyzna angażując niepotrzebnie służby ratunkowe, zachował się nagannie i nieodpowiedzialnie, za co wkrótce wytłumaczy się przed sądem.
Zielonogórscy policjanci przyjechali do miejsca, w którym powinna przebywać osoba na kwarantannie i skontaktowali się z nią telefonicznie. Okazało się, że jest w zupełnie innym miejscu. Osoba ta wręcz beztrosko oznajmiła „jestem na zakupach, zaraz wracam”. Policjanci natychmiast polecili powrót do miejsca kwarantanny i poinformowali, że w tej sytuacji zostaną powiadomione służby sanitarne oraz skierowany wniosek o ukaranie za popełnienie wykroczenia z art.116 KW – za które grzywna może wynieść nawet 5000 zł.
Mężczyzna przyjechał ze Szwecji i był objęty kwarantanną. Policjanci z Międzyrzecza szukali go przez kilka godzin. Okazało się, że wyszedł z mieszkania, bo chciał się napić alkoholu! Mundurowi znaleźli go przy jednym z bloków w centrum miasta. Upojony alkoholem leżał na ławce – był niemal nieprzytomny.
Mężczyzna z powiatu białostockiego chciał zapalić papierosa, więc wyszedł z domu. Pod jego dom podjechał patrol policji, sprawdzając, czy w czasie kwarantanny przebywa w mieszkaniu. Mężczyzna po powrocie do domu zadzwonił do funkcjonariuszy i poinformował ich o wyjściu na papierosa.
Skrajną nieodpowiedzialnością wykazał się mieszkaniec gminy Łapy, który za nic miał decyzję o objęciu go kwarantanną. Mężczyzna nie dość, że zapraszał do domu znajomych, to również wychodził z niego. Tu pretekstem było wyjście na pocztę. Teraz będzie musiał liczyć się z karą.
39-letni kielczanin miał odbywać kwarantannę – okazało się, że notorycznie opuszcza mieszkanie. Podczas kontroli mężczyznę usiłowała kryć żona, która przekonywała, że zamieszkuje on w innym miejscu. Pytana o szczegóły nie potrafiła ich udzielić.
Tymczasem 39-latek został spotkany przez dzielnicowego przy jednym ze sklepów. Na widok mundurowych ustawił się nagle w kolejce do apteki. Mężczyzna bełkotliwą mową powiedział, że w najbliższym czasie zamierza zorganizować rodzinne przyjęcie.