Przedstawiciele rządu podawali, że w tym tygodniu należy się spodziewać informacji o ewentualnych nowych obostrzeniach w związku z COVID-19. Decyzje będą podjęte na podstawie bieżących danych epidemicznych. – Sama liczba zakażeń siłą rzeczy już nie jest taką liczbą, która jest najważniejszym elementem decyzji, tylko raczej liczba hospitalizacji tych osób, które wymagają pomocy – powiedział dziś rzecznik rządu Piotr Müller.
Rzecznik rządu podał, że dziś o godz. 10 zaczyna się posiedzenie Rządowego Zespołu Zarządzania Kryzysowego, tam będą omówione bieżące dane epidemiczne i na tej podstawie podjęte decyzje.
Jak już wcześniej informowaliśmy, od przyszłego tygodnia normalnie wracamy do szkół, obowiązują procedury związane z możliwymi kwarantannami, tam gdzie to jest niezbędne zgodnie z obecnymi procedurami – mówił.
Spodziewam się, że będziemy szli w kierunku utrzymania aktualnych obostrzeń, natomiast analiza dzisiejszych danych pozwoli na to, aby ostatecznie taką decyzję zatwierdzić
– powiedział Piotr Muller.
Polityk został zapytany o to, jakie obostrzenia leżą w tej chwili na stole.
Przede wszystkim te, co obowiązują, czyli to limity miejsc i ich weryfikacja, czyli 30 proc. osób w miejscach gdzie to obowiązuje. To co istotne i jest największym wyzwaniem to lepsza weryfikacja tych obostrzeń, które obowiązują
– dodał.
Wytłumaczył, że niezbędna będzie jeszcze mocniejsza kontrola przez inspekcję sanitarną i policję, „chociaż te kontrole w szerokim zakresie się odbywają”.
Np. okres zbliżających się ferii i miejsca, gdzie będzie więcej turystów będą pod szczególną weryfikacją. Tam najczęściej dochodzi do naruszania przepisów. Będą kontrole w hotelach, restauracjach, mówimy o miejscach, gdzie gromadzi się wiele osób
– powiedział rzecznik rządu.
To przede wszystkim kwestia możliwości pomocy tym, którzy zachorowali, czyli to, czy polskie szpitale są w stanie pomóc tym, którzy wymagają hospitalizacji - to najważniejszy w tej chwili wskaźnik. Przy możliwości zaszczepienia to jest kluczowe. Część osób ze względu na to, że jest zaszczepiona po pierwsze nie choruje, po drugie jeżeli jest zaszczepiona choruje dużo mniej, nie wymaga hospitalizacji. Sama liczba zakażeń siłą rzeczy już nie jest taką liczbą, która jest najważniejszym elementem decyzji, tylko raczej liczba hospitalizacji tych osób, które wymagają pomocy
– podał.