W czasie konferencji prasowej rzecznik resortu zdrowia podkreślił, że nie mamy do czynienia ze słabnięciem epidemii koronawirusa.
- Zgodnie z zapowiedziami, notowane są wzrosty zakażeń. Dziś blisko 13. tys., więc to nie jest tak, że mamy do czynienia ze spadkiem czy osłabieniem. Wracamy do poziomu przedświątecznego, kiedy odnotowywaliśmy na poziomie 10-13 tys. zakażeń dziennie
- wyjaśnił. - Tak będzie wyglądał ten najbliższy czas podczas tygodnia roboczego - dodał.
Zwrócił uwagę, że najbliższe dni będą jeszcze trochę inne - będą porównywalne do dni świątecznych.
- Jutro mamy sylwestra, pojutrze Nowy Rok i weekend. Od tego, jak spędzimy jutrzejszy dzień, będzie zależało to, co będzie się działo pod koniec przyszłego tygodnia. Czy pozostaniemy na tych dobowych raportach na poziomie 10-13 tys. czy też skoczymy do 20 tys. To zależy tylko i wyłącznie do nas - od tego, czy podejdziemy do jutrzejszych obostrzeń z przymrużeniem oka, żartobliwie, czy będziemy wszyscy wychodzić z tym przysłowiowym psem. Czy też jednak spędzimy tego sylwestra w pewnym rygorze i w pewnym dystansie, bo to jest wszystko dla naszego dobra - powiedział Andrusiewicz.
Odpowiadając na jedno z pytań od dziennikarzy, stwierdził, że nasze zachowanie w święta będzie widoczne w raportach na przełomie tego i przyszłego tygodnia.
- Zwracam też uwagę na skokowy wzrost liczby zgonów [w dzisiejszym raporcie]. Dla porównania - w poniedziałek, kiedy w raporcie było 29 osób, które umarły i zostały zaraportowane, to jest też świadectwo tego, że w świąteczne dni w ograniczony sposób pracują szpitale. Stąd też przesyłanie raportów dotyczących zgonów przesuwa się w czasie. Jak widzimy w ostatnich tygodniach, wiele zgonów, które nastąpiły w weekend, jest raportowane w okolicach środy
- zaznaczył Andrusiewicz.
W środę Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 12 955 nowych zakażeniach koronawirusem, najwięcej przypadków wykryto na Mazowszu – 1 600. Zmarło 565 osób.