10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Epidemia przyspiesza. Ekspert w rozmowie z Niezalezna.pl mówi, kiedy będziemy bezpieczni

Ministerstwo zdrowia podało wczoraj dane epidemiczne. Odnotowano 5559 nowych przypadków zakażeń, zmarło 75 osób. Prof. Włodzimierza Guta zapytaliśmy, czy oprzemy się czwartej fali zakażeń. – Gdybyśmy mieli 32 miliony (zaszczepionych – red.) to można byłoby powiedzieć, że jesteśmy w miarę bezpieczni – powiedział nam specjalista w zakresie mikrobiologii i wirusologii. Jak podał nam prof. Gut, "po trzeciej fazie badań wychodzi na to, że szczepionka działa lepiej niż oczekiwano".

Filip Blazejowski

Mamy 5559 nowych i potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem. Z powodu COVID-19 zmarło 21 osób, natomiast z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarły 54 osoby – poinformowało we środę Ministerstwo Zdrowia. Tydzień wcześniej, w środę 13 października odnotowano 2640 zakażeń. Widać więc, że tygodniowy przyrost zakażeń wynosi ponad 50 proc. W szpitalach zajętych jest 3811 łóżek, wczoraj było 3592 osób, a tydzień temu 2722.

Od 27 grudnia 2020 r., gdy rozpoczęły się w Polsce szczepienia przeciw COVID-19, podano 38 373 412 dawek szczepień – podano na stronach rządowych.

W pełni zaszczepionych, czyli dwiema dawkami preparatów od firm Pfizer/BioNTech, Moderna i AstraZeneca lub jednodawkową szczepionką Johnson & Johnson, są 19 756 793 osoby.

Prof. Włodzimierza Guta zapytaliśmy, czy to wystarczy by oprzeć się 4 fali.

To tylko będzie nam spłaszczało falę. Jest to połowa populacji. Gdybyśmy mieli 32 miliony (zaszczepionych – red.) to można byłoby powiedzieć, że jesteśmy w miarę bezpieczni. Ci co nie chcą, to i tak przechorują, ale to nie będzie stanowiło większego problemu

– mówi w rozmowie z Niezależna.pl prof. Gut.

Część z osób przyjęła tylko jedną dawkę szczepionki. Co z nimi?

Jedna dawka daje pewne zabezpieczenie przed ciężkim przebiegiem. Z resztą żadna szczepionka z tych, które są nie chroni przed zakażeniem, tylko modyfikuje przebieg. Organizm jest przygotowany do przyjęcia ewentualnego zakażenia

– powiedział nam doświadczony wirusolog.

Ozdrowieńcy

Według najnowszych badań naukowców ze Szwecji, ozdrowieńcy, którzy nie przyjęli szczepionki, po roku od zachorowania na Covid-19 nadal są odporni na koronawirusa. Wiosną 2020 r. naukowcy ze szpitala Danderyd przeprowadzili badania na obecność przeciwciał u 2 tys. pracowników medycznych. Według wyników, u 19 proc. z nich stwierdzono przejście objawowej lub bezobjawowej infekcji Covid. Prowadząca badania Charlotte Thalin podała, że można wnioskować, że „w badanej grupie po roku istnieje dobra odpowiedź przeciwciał po łagodnym przejściu infekcji”.

Co więcej, badania wykazały, ze przeciwciała odporne są również na nowe warianty Alfa i Delta.

Przeciwciała są pewnym wykładnikiem, ale wcale nie są czynnikiem, który w 100 proc. decyduje o ochronie przed chorobą. Przed chorobą chroni cały układ immunologiczny. Dotychczas w zasadzie utrzymuje się odporność, którą otrzymaliśmy czy w drodze szczepienia, czy w drodze przechorowania na ciężki przebieg. Różnica jest ta, że po przechorowaniu jesteśmy narażeni na tzw. późne następstwa, bo to już jest działanie naszego organizmu, a nie samego wirusa. Wirus ma tylko taki modyfikator naszej odpowiedzi immunologicznej, który powoduje, że zaczynamy potem „sami siebie zjadać”

– wyjaśnił prof. Gut.

Co doradzać ozdrowieńcom. Powinni się szczepić, mają czekać, jak ich organizm może zareagować na szczepionkę?

W zasadzie o ile nie jest to interwencja szczepionką w trakcie posiadania własnego wirusa – wtedy trzeba jakiś czas odczekać – jest to po prostu dodatkowa stymulacja na przygotowanie na ewentualne zakażenie. A będzie to nieuchronne, ponieważ jeśli my mamy w tej chwili w każdym powiecie po parę osób zakażonych, a w niektórych trochę więcej, to czy osoba jest zaszczepiona, czy nie, i tak się zetknie ( z wirusem- red.). Pojawia się tylko szansa na to, że uzyska pewną ochronę dodatkową po szczepieniu

– mówi nam profesor.

Dodał, że jeżeli ktoś jest po zakażeniu, to może przyjąć szczepionkę. „Może ją przyjąć, nic się nie powinno dziać. Problemy po szczepionce, to jest odrębna rzecz i więcej wynikająca z populacji” – powiedział wirusolog.

Odporność stadna

Zapytaliśmy, kiedy możemy osiągnąć odporność populacyjną?

Jeżeli 32 miliony się zaszczepi lub przechoruje. Nie mamy innego wyjścia, to zależy od ludzi. Nie chcą się szczepić, wybierają inną drogę uodpornienia ze wszystkimi konsekwencjami. Nawet, jakbyśmy w tej chwili zachęcili wszystkich i by się rzucili na punkty szczepień, to na sam widok igły nie uzyskujemy odporności. Potrzeba jest dwa tygodnie po pierwszej dawce, by cokolwiek zadziałało, a w rzeczywistości dopiero dwa tygodnie po drugiej dawce uzyskujemy to, na co nasz organizm pozwala

 – podał.

Najnowsze badanie skuteczności szczepień

Profesor podał nam, że po trzeciej fazie badań wychodzi na to, że szczepionka działa lepiej niż oczekiwano.

Mówiono o 92 proc., a my mamy w zasadzie wśród zachorowań 98 proc. osób nieszczepionych i 2 proc. szczepionych, czyli nieskuteczność 2 proc. w stosunku do tej populacji to jest żadna. Genetycznie jesteśmy zróżnicowani, należało oczekiwać zgodnie z tym pierwszym, że będzie ich co najmniej dwa razy tyle

– dodał Włodzimierz Gut.

Przedstawiciele Ministerstwa Zdrowia podawali, że szczyt czwartej fali epidemii Covid-19 przewidywany jest na przełom listopada i grudnia. Zastrzegano jednak, że nie należy się przywiązywać do prognoz, ponieważ poprzednie fale pokazały, że epidemia ich nie czyta.

Jeśli pewne osoby zaszczepią się teraz, to po dwóch tygodniach będą mieli pewne podstawy, żeby oczekiwać, że nie będzie hospitalizacji i respiratora, bo do tej pory może to się zdarzyć, a dopiero po drugiej dawce będą mieli dziewięćdziesięcio kilku procentową pewność, że nie wylądują w szpitalu

– podał nam prof. Włodzimierz Gut.

 



Źródło: niezalezna.pl

#koronawrus

Michał Gradus