Ścisły lockdown, który w Niemczech będzie obowiązywał w Wielkanoc ma mieć, zdaniem Instytutu Makroekonomii oraz Badań Ekonomicznych (IMK) fundacji Hansa-Bocklera, poważne konsekwencje dla gospodarki. Zdaniem instytucji ścisłe ograniczenia powinny trwać dłużej, aby znacznie zmniejszyć wysoką liczbę zakażeń koronawirusem, bo to ona spowalnia ekonomię.
"Berliner Zeitung" przekazał, że według Sebastiana Dulliena z IMK ludzie będą robili masowo zakupy tuż przed jak i po Wielkanocy, jednak strategia rozluźniania a następnie ponownego zamrażania gospodarki przynosi "więcej szkody niż pożytku.
- Najlepszym rozwiązaniem dla gospodarki byłoby wprowadzenie dłuższych i nieco surowszych obostrzeń epidemicznych; po nich rozluźnienie byłoby trwalsze, ponieważ oczekuje się, że kampania szczepień zacznie przynosić znaczące efekty w drugim kwartale
- powiedział.
Jak dodał gospodarkę hamuje utrzymujący się od dłuższego czasu na wysokim poziomie odsetek zakażeń koronawirusem a nie obostrzenia same w sobie.
DPA przypomniała, że na początku marca gospodarka miała być stopniowo rozmrażana, jednak zostało to opóźnione przez trzecią falę koronawirusa. Lockdown przedłużono do 18 kwietnia, co oznacza że poziom konsumpcji będzie w dalszym ciągu ograniczony. "Spodziewamy się, że odnowi się ona dopiero w drugim kwartale" - wskazał.
Aby zwalczyć trzecią falę pandemii koronawirusa, życie publiczne, gospodarcze i prywatne w Niemczech ma zostać "zamrożone" w okresie świąt wielkanocnych. Jedynie w Wielką Sobotę otwarty będzie handel detaliczny.
Władze rekomendują, aby w miarę możliwości nie odprawiać nabożeństw wielkanocnych z bezpośrednim udziałem wiernych, a spotkania religijne przeprowadzać jedynie wirtualnie. Rząd federalny i władze krajów związkowych chcą zwrócić się do wspólnot religijnych z odpowiednim wnioskiem