Niedziela Palmowa jest bramą wprowadzającą nas w liturgię Wielkiego Tygodnia – podkreślił abp Stanisław Gądecki. Dodał, że pierwszy raz w procesjach nie uczestniczą wierni. - Dzisiaj – ze względu na epidemię – gałązki palmowe niesie tylko "reszta Izraela" – mówił. - Po raz pierwszy – ze względu na epidemię – nie możemy fizycznie towarzyszyć procesji palmowej. Po raz pierwszy możemy tylko duchem iść razem na spotkanie Jezusa, który po raz ostatni przybywa do Jerozolimy - dodał.
Przewodniczący KEP, metropolita poznański abp Stanisław Gądecki podkreślił w homilii w trakcie niedzielnej mszy św. w poznańskiej katedrze, że "Niedziela Palmowa, czyli Męki Pańskiej, jest bramą wprowadzającą nas w liturgię Wielkiego Tygodnia".
Mówił, że w tym roku jest to niezwykła Niedziela Palmowa.
Po raz pierwszy – ze względu na epidemię – nie możemy fizycznie towarzyszyć procesji palmowej. Po raz pierwszy możemy tylko duchem iść razem na spotkanie Jezusa, który po raz ostatni przybywa do Jerozolimy
– zaznaczył.
Hierarcha przypomniał w homilii, że w czasach Jezusa palma była symbolem wszystkiego co wzniosłe i szlachetne, symbolem zwycięstwa, radości i pokoju. Nazywana była także królewskim drzewem.
Każdego roku – w Niedzielę Palmową – przyłączaliśmy się przed katedrą na sposób fizyczny do tego wydarzenia, niosąc gałązki palm, szczególnie te piękne, sprowadzane przez neokatechumenat z ciepłych krajów. Dzisiaj – ze względu na epidemię – jest to niemożliwe. Gałązki palmowe niesie tylko "reszta Izraela"
– podkreślił.
Hierarcha wskazał w homilii, że tłumy uczestniczące w uroczystym wjeździe Jezusa do Jerozolimy, miały wobec niego różne oczekiwania.
A jakie oczekiwania miał w tym momencie sam Jezus? On patrzył na sprawę całkiem odmiennie niż uczniowie i ówczesne ruchy religijne. Nie angażował się w żaden ruch polityczny i udaremniał wszelkie próby łączenia Go ze sprawami politycznymi. (…) Narodowi żydowskiemu – do którego należał i który kochał – nigdy nie obiecywał wyzwolenia politycznego, czego wielu wówczas po Nim się spodziewało
– podkreślił arcybiskup.
Zapowiadając uczniom, że będzie musiał cierpieć zanim zmartwychwstanie, Jezus pragnął im uzmysłowić, że będzie On Królem prześladowanym. Będzie Sługą posłusznym woli Ojca, aż do oddania swego życia: "Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mej twarzy przed zniewagami i opluciem". Tylko ten, kto jest gotów iść za Nim Jego drogą, kto jest gotowy żyć w jedności z Nim we wspólnocie uczniów, ten może Go prawdziwie zrozumieć
– dodał.
Hierarcha zachęcał również, by zastanowić się, czego współcześnie uczy Niedziela Palmowa. Jak mówił, "uczy nas ona tego, że każdy z nas stoi przed wyborem, wyborem między dwoma rodzajami mesjanizmu".
Jakiego Mesjasza wybieramy? Takiego, jakiego oczekiwali ludzie towarzyszący wjazdowi Jezusa do Jerozolimy? Który nie stroni od użycia siły i obiecuje szybkie rozwiązania naszych ziemskich problemów? Czy Tego, który – rezygnując z wszelkiej przemocy – pozwala się pojmać i ukrzyżować, ukazując nam bezgraniczną miłość Boga do człowieka? Tłum wybiera pierwszego, czyli Barabasza, a my? (…) Tutaj właśnie tkwi sedno dzisiejszego święta. Jakiego Mesjasza wybieramy?
– zaznaczył abp Gądecki.