„Dla sportowców najgorsza jest niepewność, oczekiwanie na decyzję w sprawie tego, czy igrzyska się odbędą w planowanym terminie, a jeśli nie, to kiedy” – uważa jeden z najlepszych polskich hokeistów w historii Mariusz Czerkawski, który na taflach NHL spędził 12 sezonów. "MKOl straci finansowo niezależnie od tego, jaka będzie decyzja. To nie jest jednak biedna instytucja. Wszyscy obecnie tracą, a ludzie mają naprawdę inne problemy" - dodał uczestnik igrzysk w Albertville w 1992 r.
Wydaje się, że w obecnej chwili nie ma szans na to, by igrzyska odbyły się w lipcowym terminie, więc musi być jasny przekaz co dalej – im wcześniej to nastąpi, tym lepiej. Sportowcy nie wiedzą, czy nadal mają trenować w garażach, czy podnosić ciężary na parkingu, by nie stracić formy, czy narażać zdrowie i przeprowadzać normalne treningi. Wiadomo, że w niektórych krajach jest to praktycznie niemożliwe. Nie wszyscy mają też kwalifikacje. By rywalizacja była fair, wszyscy muszą mieć takie same warunki
– zaznaczył Czerkawski. Przyznał, że nie wie, czy korzystniejszym terminem przeprowadzenia igrzysk w Tokio byłby 2021, czy 2022 rok, w którym zaplanowano zimową olimpiadę w Pekinie.
Nie wiem czy będzie to 2021, czy 2022 r. Chyba lepszym wariantem byłby 2021, by nie zaburzać tak bardzo cyklu olimpijskiego, by w 2022 roku nie było dwóch wielkich imprez. To trudna decyzja i na pewno MKOl straci finansowo niezależnie od tego, jaka będzie decyzja. To nie jest jednak biedna instytucja. Wszyscy obecnie tracą, a ludzie mają naprawdę inne problemy.
Zawodnik, który w NHL zdobył 215 bramek i miał 220 asyst występując w pięciu klubach uważa, że mimo pandemii koronawirusa wirusa kontrakty zawodników powinny być wypłacone, choć zdaje sobie sprawę, że wszystko zależy od punktu widzenia.
Czy kontrakty powinny być wypłacane w obecnej chwili w całości czy nie, mimo zakończenia lub zawieszenia rozgrywek? Dobre pytanie. To nie wina zawodników, że tak się stało. Z drugiej strony prezesi klubów też mają swoje argumenty, to jasne. Wszystko zależy od tego, po której stronie barykady jesteś. Jako były zawodnik chciałbym, by umowy były realizowane, bo to właśnie najlepsi, gwiazdy, przyciągały kibiców na stadiony i do hal i to na nich zarabiały kluby poprzez sprzedaż biletów, gadżetów, reklam, praw do transmisji telewizyjnych.
Podkreślił, że sportowcy wykonują pracę tak samo jak inni ludzi i każdy chce otrzymać wypłatę.
Sportowcy wykonują pracę jak inni, jeśli wykonują ją kiepsko, to szybko, jutro czy pojutrze ją tracą, z dnia na dzień, co w niesportowym świecie zdarza się rzadko. I wtedy nikt się nie interesuje taką osobą, bo na arenę wkracza "nowy rycerz".
Były hokeista zdaje sobie sprawę, że po pandemii koronawirusa świat może wyglądać inaczej niż do tej pory i te zmiany dotkną też sport:
Czy my wszyscy będziemy tacy sami po tym, co obecnie się dzieje? Świat może być zupełnie inny, inaczej mogą kosztować mieszkania, nieruchomości czy zwykła bułka, więc jeśli wszystko się zmieni, to i świat sportu, od strony finansowej będzie wyglądał inaczej, będzie tych pieniędzy mniej.